Konwencja Demokratów w Chicago: Kamala Harris idzie po władzę. Miesiąc miodowy się skończył
W Chicago rozpoczęła się w poniedziałek przedwyborcza konwencja Partii Demokratycznej. Wkrótce po jej otwarciu 4696 delegatów dopełniło formalności, zatwierdzając nominację Kamali Harris jako kandydatki stronnictwa do Białego Domu. Czterodniowy zjazd Demokratów, transmitowany przez kilka stacji telewizyjnych, ma umocnić pozycję wiceprezydentki w oczach Amerykanów przed listopadowymi wyborami. W sposób atrakcyjny dla widzów, czemu powinny służyć zapowiedziane na konwencji występy gwiazd popkultury: Taylor Swift i Beyoncé.
Harris została kandydatką po bezprecedensowym wycofaniu się Bidena z walki o reelekcję. Nie dawano mu szans po katastrofalnej debacie z Donaldem Trumpem pod koniec czerwca. Już następnego dnia po poparciu Kamali jako jego następczyni Demokraci zorganizowali serię wirtualnych głosowań w kolejnych stanach, które zapewniły jej liczbę delegatów wystarczającą do nominacji. Do konwencji poparli ją niemal wszyscy ci, których Biden zdobył w toku prawyborów, gdzie o nominację ubiegał się praktycznie bez konkurencji w partii.
Kamala Harris: druga w historii USA
W drugim dniu zjazdu w Chicago, aby tradycji stało się zadość, powtórzona w realu zostanie ceremonia nominacji – przewodniczący delegacji kolejnych stanów będą ogłaszali, że popierają kandydaturę Harris do Białego Domu. Wbrew początkowym obawom, że w Chicago dojdzie do sporów z działaczami sceptycznymi wobec wiceprezydentki, która nie była w tej roli najlepiej oceniana, wygląda na to, że konwencja będzie, jak wszystkie w ostatnim półwieczu, głównie rytualną manifestacją jedności. Harris jest drugą w historii USA po Hillary Clinton kobietą ubiegającą się o urząd z ramienia jednej z dwóch głównych partii.