Przybywa technologicznych wizjonerów i proroków biznesu, gotowych prowadzić nas ku lepszej przyszłości. Dokąd z nimi zajdziemy?
Z rynku wyparowały biliony dolarów inwestorów, którzy uwierzyli szefom wielkich cyfrowych korporacji, że wzrostu nic nie zatrzyma.
Kiedy Elon Musk wyrzucał połowę pracowników i podwykonawców Twittera, można było jeszcze wierzyć, że to jednorazowa fanaberia ekscentrycznego miliardera. Cięcia w Mecie i Amazonie pokazują jednak, że recesja w sektorze technologicznym już się rozpoczęła.
Największym sukcesem Elona Muska było zaistnienie w zbiorowej wyobraźni jako technologiczny mesjasz. Teraz wszystko to traci w awanturze na Twitterze.
Czy ostatnie pomysły Elona Muska zwiastują powrót Doliny Krzemowej do polityki? Ona nigdy z niej nie wyszła, a jej zaangażowanie wymyka się już podziałowi na lewicę i prawicę.
Elon Musk panowanie zaczął od brutalnej manifestacji siły i zwolnienia czterech ważnych członków kadry zarządczej Twittera. A wszystko wskazuje na to, że dopiero się rozkręca.
Elon Musk nie chce dłużej pokrywać kosztów pracy systemu satelity Starlink, dzięki któremu Ukraina ma łączność internetową. Kłamie jednak, kiedy twierdzi, że za wszystko do tej pory płacił sam.
Wszystko wskazuje na to, że tym razem się uda. Szef Tesli i SpaceX, najbardziej kontrowersyjny przedsiębiorca czasów późnego kapitalizmu, ogłosił, że chce kupić Twittera po cenie wywoławczej. Tylko dlaczego dopiero teraz?
Po odbiciu Łymania przez Ukrainę poszła w ruch kremlowska propaganda. Putin milczał, bo udał się do szamanów. Inni dwoili się i troili, by wytłumaczyć porażkę Rosjan. A wtedy, cały na biało, wszedł jeszcze Elon Musk.
Komputer w sieci miał być narzędziem budowy lepszego świata. A czy nie stał się za to instrumentem opresji? O to pytają twórcy Biennale Warszawa.