Chęć ratowania spadających sondaży odebrała partii Kaczyńskiego zdolność rządzenia krajem. Do władzy prze nie tylko kosztem młodych, wykształconych, pracujących, którzy na PiS i tak nie głosują, ale i własnych wyborców, którym zabiera dużo więcej, niż daje. Podatek inflacyjny zbiera żniwo.
Seniorzy po 65. r.ż. nie są w stanie płacić wszystkich rachunków, ale rząd PiS nie szuka realnych rozwiązań, bo liczy na to, że emeryci aż do wyborów będą się cieszyć z dodatkowych pieniędzy i odwdzięczą się za nie przy urnie wyborczej.
Na sobotniej konwencji partia rządząca ma ogłosić kolejny hojny pakiet transferów, żeby pokazać, jak pomaga wyborcom przeżyć trudny okres inflacji. Liczy na to, że beneficjenci nie zorientują się, że im te prezenty będą hojniejsze, tym szybciej ceny będą rosły. 500 plus ma zostać zrewaloryzowane do 700 zł na dziecko, emeryci dostaną kolejną, piętnastą już emeryturę, a czternasta ma być zagwarantowana na zawsze.
Europa socjalna brnie w pułapkę błędnego koła, bo ubywa mieszkańców zdolnych do jej utrzymywania. A chętnych do tego cudzoziemców Europejczycy nie chcą wpuszczać ze strachu, że przyjadą, aby z tych benefitów korzystać. To dotyczy także Polski.
PiS wie, że władzę zawdzięcza głosom wsi i seniorów, więc obiecuje coraz więcej prezentów właśnie im. Pieniędzy na nie w już uchwalonym budżecie 2022 nie ma, trzeba będzie dodrukować. Więc inflacja będzie coraz wyższa.
Na państwie spoczywa ciężar takiej organizacji systemu emerytalnego, żeby był stabilny i wydolny. Nasz taki już od dawna nie jest, a PiS stara się, by było jeszcze gorzej. Im więcej dzieci, tym wyższe emerytury dla rodziców? Kto na tym skorzysta? Nikt. Oprócz PiS.
Czy to koniec zmian w zmianach w podatkach? Zapewne nie. Projekt został już przyjęty przez Sejm, a teraz czekają go prace w Senacie. Ile składek zapłacimy w przyszłym roku? Być może dowiemy się tego dopiero... w styczniu, oglądając wypłatę.
Tym razem o emeryturach stażowych przypomniał sobie Andrzej Duda. Rząd nawet nie stara się w tej kwestii zgodnie kłamać: premier „sprzedaje” inną śpiewkę o emeryturach niż prezydent, w Brukseli śpiewają jeszcze co innego. Grunt, że są tacy, co lubią słuchać.
Dodatkowe emerytury to zapłata za głosy, która demoluje cały system emerytalny. Nieważne, ile pracujemy i ile odkładamy, ważne, kto dał. Spłacać będą – przez lata – dzieci i wnuki. A że i tak ubożejemy? Nic, tylko za ten łaskawy chleb pocałować w rękę.
W OFE jest jeszcze 148,6 mld zł, które odkładało na starość 15 mln 430 tys. Polaków. Są ulokowane w akcjach przedsiębiorstw notowanych na GPW. Co się z nimi stanie, gdy rząd wykona swój skok na kasę?