Gdy o względy kredytobiorców złotowych walczą politycy, ci walutowi muszą sami zadbać o swój los. Na szczęście nie stoją na straconej pozycji.
Czy czeka nas kolejna fala pozwów ofiar kredytów frankowych, ale tym razem przedsiębiorców? Taki scenariusz jest możliwy po najnowszej uchwale Sądu Najwyższego.
Banki przegrywają zdecydowaną większość spraw wytaczanych przez frankowiczów, jednak próbują ich zastraszać własnymi pozwami. Nie mają one większych szans przed sądami, ale trudno zlekceważyć ich efekt psychologiczny.
Kolejna podwyżka stop procentowych nie tylko zwiększy raty kredytów mieszkaniowych, ale też jeszcze bardziej utrudni ich zaciągnięcie. Marzenia wielu osób o własnym domu czy mieszkaniu właśnie legły w gruzach.
Kolejne osłabienie złotego i mało korzystne warunki ugód zachęcają następnych frankowiczów do walki przed sądami. Szanse na zwycięstwo są bardzo duże, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i być gotowym na wieloletnie postępowanie.
Im więcej korzystnych wyroków dla klientów, tym szybciej rośnie liczba procesów przeciw bankom, które udzielały kiedyś kredytów frankowych. Jednak pozew trzeba dobrze przygotować i liczyć się z kilkuletnim postępowaniem.
Sąd Najwyższy na kolejnym już posiedzeniu nie wydał uchwały dotyczącej kredytów frankowych. W żadnym wypadku nie stanowi to jednak przeszkody do dalszego wyrokowania przez sądy powszechne w sprawach przeciwko bankom.
Dymisja prezesa PKO Zbigniewa Jagiełły, zaskakująca i niedostatecznie umotywowana merytorycznie, uderza wprost w premiera Mateusza Morawieckiego. Czy zbliża go do podobnego kroku? Na pewno Morawieckiego osłabia.
Sąd Najwyższy stopniowo próbuje zapanować nad prawnym chaosem związanym z kredytami frankowymi. Szkoda, że nie zrobili tego politycy.