Pierwszy odcinek serialu „Turów” skończył się dramatyczną decyzją TSUE i ogólnym zdziwieniem. W kolejnym – zdziwienie trwa. Znów mamy czeski film, czyli jedna strona nie rozumie, co mówi druga.
Górniczy związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie wytrzymali tempa karuzeli kadrowej, jaką PiS rozkręcił w ich firmie, i wygarnęli Jarosławowi Kaczyńskiemu, co o tym myślą: nie po to głosowaliśmy na PiS! Ich list jest ciekawym studium upolitycznienia państwowej gospodarki.
Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń rozpoczął nowy etap negocjacji z górniczymi związkowcami. Czeka go niełatwe zadanie, bo górnicy zyskali przewagę i zamierzają ją wykorzystać.
Dlaczego państwowe firmy wypowiadają umowy Polskiej Grupie Górniczej? Co tu jest grane? Wszak nie chodzi o producenta spinaczy do papieru, tylko o energetyczne filary kraju.
Rozmawiajmy o konkretach, o tym, że przez odkrywki znikają w Polsce wody gruntowe. O tym, jak pomóc samorządom, które opierają się tylko na wydobyciu węgla – apeluje Alina Pogoda, niedoszła górniczka z Polskiej Zielonej Sieci.
Osiągnięte właśnie porozumienie pokazuje skalę desperacji władzy, która godzi się na całkowicie nierealne i absurdalnie kosztowne żądania, bo nie ma pomysłu, jak sobie poradzić ze śląskim górnictwem.
Koniec węgla to nie wynik działań zielonego lobby, ale rozwoju technologicznego i prostego rachunku ekonomicznego. Ile jeszcze pieniędzy będziemy sypać w czarną dziurę kopalń?
Rząd wyczerpał możliwości gry na czas i doraźnego rozwiązywania problemów sektora węglowego. To, czy dojdzie do protestów na Śląsku, teraz zależy od premiera.
Gdy w sierpniu 1980 r. stanęła Stocznia Gdańska, a do strajków przystąpiło całe Wybrzeże, kopalnie i huty meldowały władzom PZPR o przedterminowym wykonaniu planu pięcioletniego.
Góra nie chciała przyjść do Mahometa, więc we wtorek Mahomet musiał stawić się u stóp Góry. Przyjechał, posłuchał i pojechał – okazało się, że nadal nie ma nic do powiedzenia.