Nikogo nie bawią polemiki z „Nie”, „Trybuną”, „Głosem” czy „Naszym Dziennikiem”; poglądy można z nimi wymienić tylko na gorsze. Ale tam gdzie widzę pożytki z konsensu, jestem gotów do długich dyskusji. Dlatego podejmuję polemikę z Andrzejem Szczypiorskim („Tygrysy nie myślą”, POLITYKA 51/99), którego uważam za sojusznika w bojach o jedyny ład polityczny i gospodarczy, jaki w historii ludzkości zapewnił wolność i dał szansę zamożności. Chodzi oczywiście o liberalny kapitalizm.
Na pytanie, jak można przeżyć miesiąc za 10 dolarów, Ukraińcy odpowiadają: z nawyku. I dodają, że reform gospodarczych w kraju nie będzie, póki nie zezwolą na nie oligarchowie z otoczenia prezydenta Kuczmy. Wybranego właśnie na drugą kadencję.
Z informacji, jakie prezentują media i politycy, wnosić można, że Polska jako państwo oraz jej gospodarka znalazły się w sytuacji dramatycznej. Dla jednych jest to tylko zjawisko przejściowe, związane z nadmiarem reform, które zostały źle przygotowane, a koszty ich przeprowadzenia poważnie nieoszacowane. Dla innych oznacza to wchodzenie Polski na niebezpieczną ścieżkę prowadzącą do stagnacji czy wręcz kryzysu. Niestety, groźba kryzysu jest całkiem realna.
Eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową do sektora publicznego zaliczyli wszystkie instytucje państwowe i komunalne finansowane ze środków publicznych. Jest on znacznie większy niż ten oficjalny, określony na podstawie kryteriów formalnoprawnych przez Ministerstwo Finansów i wykazywany w statystykach. I dzieje się w nim jeszcze gorzej niż w oficjalnym.
Mija 10 lat od rozprawy chińskich władz ze zrewoltowanymi studentami na placu Tiananmen. Ocena tych wydarzeń jest oczywista i nie zmienia się. Jednak dominujący w Polsce obraz "chińskiego imperium zła" - prześladowań dysydentów i brutalnych represji - niemal całkowicie przesłania dokonujące się w Chinach przemiany. Chinom, niezależnie od werbalnych deklaracji, udaje się odchodzić od komunizmu, a Rosja grzęźnie w marazmie. Dlaczego?
Tuż po dniu święta pracy swój dzień święcił kapitał: 3 maja wskaźnik koniunktury giełdowej Dow Jones w Nowym Jorku po raz pierwszy w historii przekroczył 11 tys. punktów. Jeszcze większe wrażenie robi inny rekord amerykańskiej gospodarki: osiem lat nieprzerwanego wzrostu, i to nie po małym kroczku, ale po 3, 4 i więcej procent. Rekordowo niskie bezrobocie. Rekordowo niska inflacja. Ameryka staje się wyspą prosperity na morzu coraz powszechniejszej stagnacji albo i recesji. Dlaczego?
Inicjatywy gospodarcze Leszka Balcerowicza zwykle nie budzą entuzjazmu AWS. Za sukces więc wypada uznać, że po wstępnym zapoznaniu się z przedstawioną przez wicepremiera Strategią rozwoju gospodarczego Polski do 2010 roku koalicjanci zgodnie uznali, że kraj powinien się rozwijać, a nie pogrążać się w stagnacji albo - co gorsza - zacząć się cofać. Wspólny cel nie oznacza jednak jeszcze zgody co do sposobów jego realizacji, tu o jednomyślność będzie bardzo trudno. Na razie cieszyć się można tylko z tego, że koalicja dała sobie szansę dalszej dyskusji, z której - jak pamiętamy- nie skorzystała po opublikowaniu w ubiegłym roku Białej Księgi Podatków.
Ćwierć wieku temu - 25 kwietnia 1974 r. - w Portugalii upadł autorytarny reżim sprawujący władzę od 1926 r. Gdyby "rewolucja goździków" potoczyła się bardziej na lewo i portugalscy komuniści przejęli władzę, radzieccy przywódcy uwierzyliby, że trzymają Europę w kleszczach. Być może widoczna już wtedy erozja komunizmu zostałaby zatrzymana. Portugalska rewolucja jest ważnym wydarzeniem w powojennej historii Europy.
W obliczu ciągłej niepewności, czy Polska należy do Wschodu czy do Zachodu, w sukurs przychodzą nam Szwedzi. Przypominają od czasu do czasu, że Polskę zaliczyć też można do Europy Północnej. - Widzimy wasz kraj jako przyszłą elitę - mówi premier Göran Persson.
- Północna część kontynentu będzie odgrywać ważną rolę w Europie przyszłości, a Polska jako motor rozwoju rejonu bałtyckiego może mieć znaczenie większe niż Niemcy.W jakim stanie jest polska gospodarka? Rządowe Centrum Studiów Strategicznych twierdzi, że Polsce grozi recesja. Sojusz Lewicy Demokratycznej proponuje Pakiet Antykryzysowy. Tymczasem prezes NBP, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, zapewnia, że w Polsce nie tylko nie ma recesji, ale nawet się na nią nie zanosi. Skąd te sprzeczne oceny?