Dzierganie to już nie tylko babcine hobby. Dzięki mediom społecznościowym moda na rękodzieło rozlewa się i wciąga młode pokolenia. A także przenosi się z internetu w miejsca publiczne. Jak w ostatnią sobotę, kiedy po raz 19. obchodzono Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych.
Ludzi rzucających frisbee w parku czy na plaży ze znajomymi jest w Polsce całkiem sporo. Ale wciąż mało osób wie, że zabawa z dyskiem ma też swoją drużynową, rywalizacyjną formułę – ultimate frisbee.
Skąd bierze się w człowieku narkotyczna potrzeba twórczości.
Dla zabawy, ale też dla dobra przyrody, pozytywni wariaci na całym świecie łowią radiosondy meteorologiczne.
Flippery, czyli zręcznościowe, elektromechaniczne maszyny do grania, były kiedyś obowiązkowym elementem wyposażenia w barach, hotelach i... nocnych klubach. O ich losach opowiada Marek Jasicki, który importował je z Francji do Polski.
Dlaczego ludzie potrzebują hobby.
O tej porze roku siadamy zwykle nad czystym kalendarzem, by zastanowić się, co nas czeka w najbliższych miesiącach. Dla niektórych samo planowanie stało się nowym hobby.
„Ukośnicy” pracują na wielu polach naraz: tworzą grafikę, gotują, śpiewają i prowadzą blog. Dzisiejsi 20- i 30-latkowie nie chcą się dać zaszufladkować, więc zaszufladkowano ich terminem: slashies.
Dziś z bolesną przeszłością oswajają nas miłe gadżety: kubek z czołgiem, przytulanka z pola bitwy, klocki z uśmiechniętym powstańcem. Od gadżetyzacji historii nie udaje się uciec.
Wszyscy dokoła wmawiają ci, że słoń nadepnął ci na ucho? Nie przejmuj się i tym częściej śpiewaj.