Nie zbywajmy takich historii pogardliwym „naiwna!”. Nowocześni wyłudzacze potrafią skutecznie manipulować umysłami, bo zbierając dane, wyczuwają nasze słabe punkty.
19. edycja festiwalu Watch Docs to niepowtarzalna okazja, by zajrzeć za kulisy wielkich wydarzeń, społecznych przemian, politycznych zawirowań.
Ekonomia uwagi, jak nazywa się oparty na reklamach dominujący w sieci model biznesowy, ma swoje skutki uboczne. Zamiast pieniędzmi za dostęp do platform płacimy czasem – i najwyższy czas to zmienić.
Dwie polskie książki świetnie objaśniają, jak ludzie wymyślili internet, żeby ocalić świat, a potem zaczęli go z zapałem używać do tego, żeby świat popsuć.
Prezes Twittera Jack Dorsey ogłosił, oczywiście na Twitterze, że jego platforma przestanie od 22 listopada publikować reklamy polityczne. To niezwykle ważna deklaracja, którą należy analizować w kilku perspektywach.
Późnym wieczorem 29 października 1969 r. dwa komputery znajdujące się w odległych od siebie o 500 km uniwersytetach nawiązały ze sobą łączność. Udało się przesłać tylko dwie litery „LO” i system się zawiesił. Tak narodził się internet. Niewiele wówczas osób rozumiało, co to oznacza.
Nowe technologie miały służyć rozwojowi ludzkości, tymczasem uzależniają nas, zwracają przeciw sobie i pchają w objęcia trolli. Jak temu zaradzić? Trzech technologicznych guru ma odpowiedzi.
Internauci zebrali ponad 150 tys. zł na nowy samochód dla kierowcy, który wszedł w kolizję z kolumną rządową. To niepierwszy przypadek, kiedy zrzutka w internecie okazuje się oszustwem. Bo trzeba zrzucać się mądrze.
Wtyczka „Kto cię namierzył” zachowuje wszystkie reklamy i posty sponsorowane, które były skierowane do jej użytkownika na Facebooku (również te, które nie dotyczą polityki). Krok po kroku będziemy odtwarzać przepis na polską wyborczą parówkę.
Tokijskie teamLAB Borderless, pionierskie muzeum sztuki interaktywnej, prowokuje do pytania, w jaki sposób wynalazki ery cyfrowej mają wzbogacać klasyczną sztukę.