Od strony wykonawczej to prawdziwy majstersztyk.
Klata rozwija swoją wizję teatru popularnego, gdańskie „Trojanki” przypominają niedawnego poznańskiego „Wielkiego Fryderyka”.
Aktorstwo jest mocną stroną tego przedstawienia.
Uwiedzeni przez Marię Janion długo żyliśmy w przekonaniu, że polski romantyzm umarł w okolicach 1989 r. Jednak to tradycja romantyczna najlepiej tłumaczy, co się z nami stało po transformacyjnym przełomie.
Reżyser swoim zwyczajem bawi się prostymi odniesieniami.
Spektakl przypomina półtoragodzinny, pełen efektownych obrazków i świetnej choreografii teledysk.
Rozmowa z reżyserem i dyrektorem krakowskiego Starego Teatru Janem Klatą o pięknie zmagania się Polaków z własną tożsamością.
Po polsku wszystko uwznioślamy, spełniamy się w pogrzebach, musi być dumnie i szumnie. W spektaklu wszystkie tragedie to jeden wielki śmiech – mówi reżyser Jan Klata.
Atrakcji wizualnych i muzycznych w spektaklu nie brakuje, wszystkie są jednak podobnej jakości – spod znaku wygłupu i oczywistości.
„Z prawdziwym zdumieniem przeczytałam, że dyrektor Teatru Starego w Krakowie, pan Jan Klata, był pupilem mojego nieżyjącego męża Jerzego Jarockiego, który specjalnie jeździł po kraju, aby oglądać wszystkie jego przedstawienia” – pisze Danuta Jarocka w liście do redakcji „Polityki” po publikacji artykułu „Starygate”.