Koniec roku w górnictwie. Barbórkowa amnestia, barbórkowe nagrody, coraz mniej węgla, coraz większy import. I widmo upadłości największej spółki węglowej w Europie.
Wojciech Kałuża będzie jednym z sześciu członków zarządu JSW. Szkód wielkich spółce nie wyrządzi, nowej kopalni nie wybuduje, bo po co, a swoje zarobi. PiS pamięta o oddanych kadrach, a kadry, jak mawiali klasycy, decydują o wszystkim.
Górnictwo przy każdej zmianie rządów staje się politycznym łupem aktualnej ekipy. Minister odpowiedzialny za węgiel dostaje władzę decydowania o setkach albo i tysiącach kadrowych nominacji. I kombinacji.
W sobotę nad ranem doszło do wstrząsu w kopalni „Zofiówka” w Jastrzębiu-Zdroju. Na powierzchnię nie wyjechało dziesięciu górników. W niedzielę władze JSW informowały o śmierci czterech z nich, a w poniedziałek o kolejnych dwóch ofiarach śmiertelnych.
Polska wydobywa 96 proc. węgla UE. Rok temu górnictwo odnotowało 4,33 mld zł strat netto – przy 78 tys. zatrudnionych daje to ok. 55,4 tys. na każdego górnika. Ale akurat ten wynik na nikim nie robi wrażenia.
Trzeba pamiętać, że Solidarność nie występuje przeciwko wrogim sobie rządom, jak to było za czasów Tuska i Kopacz, tylko przeciwko rządowi swojemu. Można powiedzieć, że jest to sprzeciw kontrolowany.
Górniczy związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie wytrzymali tempa karuzeli kadrowej, jaką PiS rozkręcił w ich firmie, i wygarnęli Jarosławowi Kaczyńskiemu, co o tym myślą: nie po to głosowaliśmy na PiS! Ich list jest ciekawym studium upolitycznienia państwowej gospodarki.
Zawsze było tak, że rodzina polityków dostawała po uważaniu jakieś stanowiska w państwowych spółkach. Prezes Kaczyński obiecał z tym skończyć, a tylko tę patologię rozkręcił.
Ważne jest tło polityczne górniczego tupnięcia nogami. Mapa powyborcza pokazuje, jak rozłożyły się sympatie tam, gdzie w najlepsze trwa wydobycie węgla.
Jastrzębska Spółka Węglowa ma nowego prezesa: Włodzimierza Hereźniaka. Za poprzednim, Danielem Ozonem, związki zawodowe stały Rejtanem, ale w końcu odpuściły, choć groźne pomruki w jego obronie zanoszono nawet na Nowogrodzką. W imię czego?