Połączenie banków Leszka Czarneckiego było nieuniknione. Ma ono przekonać inwestorów, że pomimo obecnych problemów jego biznesy wyjdą na prostą.
Opinią publiczną kierują emocje. A w przypadku tego, co PiS robi z byłym wiceszefem KNF Wojciechem Kwaśniakiem, emocja jest jedna: krzywda i niesprawiedliwość. I to niezależnie od tego, czy się wierzy w opowieść PiS, że KNF za czasów Kwaśniaka był opieszały wobec SKOK Wołomin.
Prezes NBP Adam Glapiński żąda sądowego zakazu publikacji łączących jego i kierowany przez niego bank z aferą KNF.
Skoro afera KNF była duża, to i następstwa powinny być stosownie imponujące. Ale właśnie dlatego są stosunkowo mało prawdopodobne.
Czy nowy przewodniczący uratuje reputację Komisji Nadzoru Finansowego? A może okaże się jej likwidatorem?
Politycy muszą przyjąć do wiadomości, że sfera prywatności ich i ich najbliższych jest węższa także dlatego, że realizują swoje ambicje polityczne – mówi dr Grzegorz Makowski, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego.
PiS usiłuje przekonać, że sprawcą afery KNF jest jedna czarna owca, zresztą spoza partii. Dymisja Marka Chrzanowskiego ma więc zamykać sprawę. Ale inna teoria broni się o wiele lepiej – odsunięty szef KNF był tylko trybikiem w nowym systemie rządzenia państwem, jaki PiS wprowadza z pełną determinacją. Ma on już swoją nazwę – orbanizacja.
Dotychczas Polska uchodziła za jeden z najmniej skorumpowanych krajów w byłym bloku sowieckim. Teraz to się zmienia.
Na nowej taśmie słychać i widać, „jak przedstawiciele urzędu państwowego bez żenady potwierdzają, że wiedzą o planie przejęcia banku za złotówkę”.
Gdyby podobna sprawa wyszła na jaw w którymś z państw Zachodu, z pewnością doprowadziłoby to do dymisji rządu. Ale my nie jesteśmy „którymś z państw Zachodu”. Niestety.