Coraz częściej urzędnicy zabierają się za zastępowanie sędziów i wymierzają nam kary – nakazy, pozbawiając nas konstytucyjnego prawa do obrony i uczciwego procesu. I co dziwne, mało kogo to już oburza.
Wykreślenie paragrafów o znieważeniu prezydenta oraz konstytucyjnych organów państwa przewiduje nowelizacja kodeksu karnego, którą we wtorek przyjął rząd. Nie znaczy to jednak, że będzie można bezkarnie znieważać najważniejsze osoby w państwie. Po co więc te zmiany?
Prof. Andrzej Zoll, były rzecznik praw obywatelskich, o naukowcach przekraczających swoje kompetencje, o mowie nienawiści, groźbie recydywy IV RP, prokuraturze i kodeksach.
…bo możesz trafić do więzienia nawet na 10 lat.
Stała się rzecz niesłychana: Pani Władza sama chce zrezygnować z bata, którym mogła próbować (i czasem próbowała) przywoływać do porządku niepokornych dziennikarzy i którym – co może ważniejsze – mogła straszyć tych, którzy na serio traktowali prawo mediów do prześwietlania i krytyki rządzących.
Pytanie, jak karać polityków nieuczciwych, interesownych niekompetentnych i nieodpowiedzialnych wisi nad nami od lat. Ale po doświadczeniach poprzedniej kadencji nabrało szczególnego znaczenia.
Paragrafy kodeksu karnego o znieważaniu i pomawianiu narodu zyskują ostatnio na popularności. Powołują się na nie zarówno ci, którzy nazywają siebie obrońcami Polski i polskości, jak i ci, którzy uważają ich za antysemitów i chcą bronić Żydów przed napaściami.
Rozmowa z prof. Andrzejem Zollem z Katedry Prawa Karnego UJ