No i mamy polską Watergate. Ktoś kiedyś nada jej miano Wąsikgate, a może Kamińskigate albo PiS-gate, to mało ważne. Istotne jest, kto odpowie za inwigilowanie w 2019 r. Krzysztofa Brejzy, wówczas szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.
Nie można pozwolić, by ta afera – tak jak wiele poprzednich w wykonaniu PiS – została wepchnięta do szafy. To najważniejszy od 2015 r. test dla opozycji.
Projekt niby brzmi niegroźnie i zdawkowo. Ale to jest Polska. Tu ciąża nie jest tematem neutralnym. Fundamentaliści od lat forsują kolejne narzędzia prawne, które mają zmusić Polki do reprodukcji. Dlatego trzeba dmuchać na zimne i uważnie patrzeć rządzącym na ręce.
Telewizja publiczna, zamiast informować o hejcie, na jakim przyłapano wiceministra Łukasza Piebiaka, trąbi o rzekomej aferze posła Krzysztofa Brejzy. To przykład, jak ukrywać prawdę i manipulować faktami.
Polegli starzy polityczni wyjadacze, a w niektórych okręgach nawet 80 tys. głosów nie przekładało się na mandat. Kto ostatecznie nie pojedzie do Brukseli?
Kilka godzin po tym, jak policja wreszcie rozesłała za Markiem Falentą europejski nakaz aresztowania, biznesmen został namierzony i zatrzymany.
Antoni Macierewicz jako minister obrony ujawnił w Sejmie informacje o stanie polskiej armii, które miały status niejawnych – wynika z odpowiedzi MON na poselskie wystąpienie Krzysztofa Brejzy.
Poseł Krzysztof Brejza ujawnił wstydliwy dla PiS fakt: w 2017 r. import odpadów był dwukrotnie wyższy niż dwa lata wcześniej, za rządów PO i PSL.
Inowrocław stał się polem politycznej bitwy przed wyborami do samorządów. Kto wygra tutaj – mówi się w ratuszu – wygra w całej Polsce. Dla PiS wina miasta polega na tym, że stąd pochodzi rodzina Krzysztofa Brejzy – posła, który zadaje władzy za dużo pytań.
Udało mu się wydrążyć szczelinę w zaporze dającej obecnej władzy poczucie bezpieczeństwa i bezkarności. Sondaże wreszcie się ruszyły, a opozycja zyskała nadzieję, że PiS można pokonać. Krzysztof Brejza idzie więc za ciosem.