Resort środowiska chce zagospodarować zalegające w lasach drewno (blisko 2 mln m sześc.), które z powodu koronawirusa nie zostało odebrane przez przemysł drzewny. Drzewa mają trafić do pieców.
Spacerują, zbierają grzyby, a seks wśród drzew jest dwa razy bardziej popularny niż polowanie. Polacy kochają lasy. Czy to dobry powód, żeby „odebrać” je myśliwym i właścicielom tartaków? W każdym razie przybywa takich obywatelskich prób.
Myśliwi już jedną epidemię – afrykańskiego pomoru świń – skutecznie roznieśli po całej Polsce. Teraz mają pomagać w rozprzestrzenianiu się pandemii koronawirusa.
Zamknięcie fragmentu Puszczy właśnie teraz wygląda na sianie zamętu (minister Szyszko jest w tej dziedzinie mistrzem nad mistrzami), zwykłą złośliwość i demonstrację siły.
Dlaczego przetwórcy drewna domagają się więcej państwa w Lasach Państwowych i co to miałoby oznaczać?
Raport NIK z kontroli lasów jest kolejnym dowodem, że zarządzane są fatalne. Ale to, co niedobre dla rozwoju samych lasów, wcale nie jest złe dla leśników i polityków z PiS.
W sercu Mazur, w rezerwacie, wbrew prawu, wyrosły domy prominentów z Lasów Państwowych, lokalnych notabli i senatora PO. Leśnicy (oraz ich bliscy i znajomi) psim swędem i za psi grosz dzierżawią od Lasów dziesiątki byłych ośrodków wczasowych w najpiękniejszych miejscach kraju. Teraz chcą zostać ich właścicielami?
Kilka tysięcy leśników protestowało przed Sejmem przeciwko prywatyzacji Lasów Państwowych. To manipulacja, bo o prywatyzacji w ogóle nie ma mowy. Minister finansów chce odzyskać nadzór nad pieniędzmi gigantycznego państwowego przedsiębiorstwa, które działa poza budżetem i zewnętrzną kontrolą.
Jacek Kurski i Rudolf Jelonek – prominentny polityk i emerytowany leśniczy – chcieli kupić leśniczówki. Pierwszemu się udało, drugiemu nie.
Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe to potężna instytucja zarządzająca czwartą częścią terytorium Polski. Niepoliczalny magazyn drewna. Ma swoją konstytucję, własny podział administracyjny, armię urzędników, budżet i gigantyczny majątek. Prawdziwe państwo w państwie. A właściwie dżungla w państwie, jeśli wziąć pod uwagę karuzelę personalną, wirującą tam bezustannie, napędzaną przez politykę, a także nadużycia gospodarcze i poprawianie budżetu księgowymi sztuczkami.