To zły czas dla lewicy. Bić się musi nie o władzę, lecz o własne życie. Aby przetrwać, powinna wyciągnąć wyraziste sztandary. Pójść na ideową wojnę. Poprowadzić lewicową krucjatę. Jednak tego nie chce. Bo krucjat się wstydzi.
Olek nas nie zdradził – taki radosny mail docierał w czwartek i w piątek ubiegłego tygodnia do prominentnych działaczy Ruchu Palikota.
Aleksander Kwaśniewski próbuje stworzyć trochę bardziej lewicową Platformę Bis, która może wyręczyć zmęczonego Donalda Tuska w utrzymywaniu PiS z dala od władzy.
Informacja, że eurodeputowany Marek Siwiec złożył na ręce Leszka Millera rezygnację ze swojego członkostwa w SLD jest zastanawiająca i rodzi wiele pytań.
Nie wiadomo nawet, czy istnieje, ale już zrobiła dużą karierę w sferze polityki i mediów.
Jaki argument stoi za utrzymywaniem Dariusza Jońskiego na stanowisku rzecznika Sojuszu Lewicy Demokratycznej?
Lewica to ja – mówi Leszek Miller. – Lewica to ja – twierdzi Janusz Palikot. Prawdziwa lewicowość to my – powtarza Sławomir Sierakowski. Lewica jest u nas – dodają słabym głosem Zieloni. Tyle ich, a jakoby nikogo nie było.
Gdyby szukać jednego człowieka, który zmienił polityczną historię kraju ostatnich kilkunastu lat, to jest nim Włodzimierz Czarzasty.
W najdłuższy tegoroczny weekend polityka nie próżnowała.
Gdyby pierwszomajowy pojedynek dwóch partii ubiegających się o miano lewicy oceniać po zestawie obrazków, to zwycięzcą z całą pewnością zostałby Leszek Miller.