Facebook usunął konto skrajnie prawicowej partii politycznej. To dobrze i źle.
Najważniejsi globalni regulatorzy: administracje w Waszyngtonie, Brukseli i Pekinie podejmują coraz bardziej zdecydowane działania, których celem jest ograniczenie negatywnych skutków działania platform cyfrowych.
Temat rebrandingu Facebooka, zapowiadany już od pewnego czasu, emocjonował świat cyfrowego biznesu. Wiele osób zastanawia się, czy nie jest to po prostu próba ucieczki Zuckerberga od trapiących go niewygodnych tematów.
Ciemne zwierciadło science fiction pozwala lepiej zrozumieć trudne czasy, w jakich żyjemy. O czym może opowiedzieć nam seans „Diuny”?
Zaskakujące, że w politycznych debatach o działalności big techów stosunkowo mało uwagi poświęcano dotychczas kwestiom technologicznym. To się zmienia, ale nie wystarczy, by zmienił się Facebook.
Użytkownicy na całym świecie przez kilka godzin nie mogli skorzystać z najpopularniejszych platform społecznościowych w internecie. Facebook, Instagram i WhatsApp należą do imperium Marka Zuckerberga. Tak długotrwała awaria to rzadkość.
Kilkugodzinna awaria imperium Facebooka to dla giganta wizerunkowa wpadka, ale wcale nie największy z jego problemów.
W pierwszych chwilach po awarii Facebooka i jego aplikacji wszyscy pomyśleli zapewne to samo: „ciekawe, czy tylko u mnie nie działa?”. Tylko że nie mieli kogo ani gdzie o to zapytać.
Popularny komunikator zmienia politykę prywatności. Nowe zasady to kolejny krok do konsolidacji ekosystemu Facebooka, który zamienia naszą prywatność i uwagę w lukratywne zyski.
Facebook ponownie usiłuje „połączyć świat”. I podobnie jak XVIII-wieczni kolonialiści za opowieścią o łączeniu ukrywa nikczemny ekonomiczny interes.