Trzy rosyjskie okręty nawodne i jeden podwodny na wschodzie Morza Śródziemnego nie znaczą wiele dla dużo większych sił morskich NATO na tym akwenie. Ale gdyby przeszły na mniejszy i tylko z nazwy „natowski” Bałtyk, bilans sił ulegnie dramatycznej zmianie na naszą niekorzyść. Czy nie lepiej trzymać Rosjan z daleka?
Według doniesień BBC greccy funkcjonariusze odpowiadają za śmierć ok. 40 osób próbujących przedostać się na kontynent przez Morze Śródziemne w latach 2020–23. To nie pierwszy raz, gdy pod ich adresem padają takie oskarżenia.
Historia wojny o Morze Śródziemne obfituje w niezwykłe wydarzenia. Ale zbombardować bezkarnie stolicę sułtana, nie tracąc ani jednego okrętu, potrafił tylko Octavio de Aragón, najbezczelniejszy z Hiszpanów.
Szefowa włoskiego rządu wspólnie z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen odwiedziły Lampedusę, chętnie pozując do zdjęć i opowiadając o potrzebie unijnej solidarności w kwestii migrantów. Nawet ona wie, że problemu nie rozwiąże sama.
W szczycie wakacyjnego sezonu pożary niszczą ukochane przez turystów zakątki Europy: greckie wyspy Rodos, Korfu i Eubeę, włoską Sycylię i Sardynię, Wyspy Kanaryjskie. W basenie Morza Śródziemnego jeszcze tak gorąco nie było, temperatury przekraczają 40 st. C. Europa płonie. Jak ją ugasić?
Nie widać wielu chętnych do zatrzymania śmiercionośnego kryzysu na Morzu Śródziemnym.
Polska granica, opisywana przez rząd PiS jako ostatnia linia obrony Europy przed hordami dzikich migrantów, odpowiada jedynie za 2 proc. wszystkich prób przedostania się na teren UE bez dokumentów.
Tragiczne zatonięcie statku, na którym znajdowało się co najmniej 60 osób, to wierzchołek góry lodowej. Do Europy tym szlakiem próbuje się dostać coraz więcej osób. Włochy wciąż umywają ręce.
Doniesienia „Guardiana” nie poprawiają samopoczucia: za śmierć uchodźców pukających do Europy odpowiada m.in. polityka państw UE. Aby odstręczyć przybyszów, łamią prawo.
Na włoskich wyspach jest już więcej uchodźców niż w latach ubiegłych. Po morzu pływają statki ratownicze, których nikt nie chce wpuścić do portu, a kolejne kraje grożą deportacjami.