Ostatnio świat odkrywa muzykę tworzoną w latach 1942–44 w getcie w Terezinie. Polska także: właśnie Warszawska Opera Kameralna wystawiła po raz pierwszy w Polsce „Cesarza Atlantydy” Viktora Ullmanna.
60 lat temu wyzwolono obóz Auschwitz. To był prawdziwy kombinat śmierci, z którego tylko niewielu ocalało. Przemysłowa skala dokonywanych tu zbrodni wstrząsnęła światem, do tego stopnia, że wielu długo nie chciało w nie uwierzyć.
Przez półtora roku funkcjonowania krematoriów i komór gazowych w Auschwitz uśmiercono ponad milion osób. Masowa zagłada wymagała szczegółowego planu. Fabryki zagłady miały swoich majstrów i architektów śmierci.
Brytyjski dokumentalista Laurence Rees przygotowując film o Auschwitz zebrał dziesiątki relacji ludzi, którzy przeżyli obóz. Wykorzystał je także w książce, której polskie wydanie ukaże się wkrótce. Przedstawiamy wstrząsający fragment o oświęcimskich lekarzach.
Prezydent Oświęcimia podważa przepisy ustanawiające strefę ochronną wokół obozu Auschwitz. Tłumaczy, że walczy o dobro miasta, ale przy okazji chyba dba o rodzinne interesy, które próbuje rozwijać tuż przy obozowych drutach.
Z militarnego punktu widzenia powstańcy warszawscy zamiast 5 sierpnia 1944 r. Gęsiówkę atakować, mogli ją obejść. Podjęli jednak inną decyzję. Dlaczego?
Treblinka żyła śmiercią od 23 lipca 1941 r., kiedy przybył do niej pierwszy transport Żydów z warszawskiego Umschlagplatzu, wysłanych do gazu tego samego dnia. Ostatni pociąg z warszawskiego getta przyjechał 21 września 1942 r., a ostatni transport żydowskich ofiar z getta w Białymstoku 18 sierpnia 1943 r. Pomiędzy tymi datami zamordowano tu i spalono co najmniej 870 tys. istot ludzkich.
„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 57 rocznicę zakończenia zbrodniczej działalności obozu koncentracyjnego KL Warschau pragnie oddać hołd tysiącom mieszkańców Warszawy, którzy w wyniku okupacyjnych działań Niemiec hitlerowskich ponieśli męczeńską śmierć” – głosi początek uchwały Sejmu z 27 lipca. O tym obozie napisano do tej pory wiele prawd i nieprawd.
Pomysł założenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu powstał pod koniec 1939 r. we Wrocławiu. Zaproponował go inspektor tamtejszej policji bezpieczeństwa Arpad Wigand, uzasadniając miejsce lokalizacji obozu wzrastającym ruchem oporu na Śląsku i w Generalnej Guberni. Przewrotny los sprawił, że właśnie we Wrocławiu zamieszkał po wojnie pierwszy polski więzień Oświęcimia – Stanisław Ryniak. Tam zmuszany był przez kilka lat do budowania obozowych obiektów. Tutaj, po wyzwoleniu, skończył architekturę i odbudowywał Wrocław.