Technicznie biorąc, to drugi pokojowy Nobel dla osoby z terytorium obecnych Chin Ludowych. W 1989 r. laureatem był Tybetańczyk Dalajlama XIV, dziś jest nim etniczny Chińczyk Liu Xiaobo. Władze chińskie nie są z tego dumne, tak jak polskie nie były dumne z pokojowego Nobla dla Lecha Wałęsy w 1983.
Na ile komitet noblowski chciał docenić osiągnięcia Obamy, a na ile chodziło mu o to, by wesprzeć jego starania, czyli wpłynąć na politykę światową.
Pokojowa Nagroda Nobla, którą przed 25 laty zdobył Lech Wałęsa, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych wyróżnień. Większość bowiem werdyktów norweskiego komitetu, który zgodnie z wolą Alfreda Nobla nagrody przyznaje, miała charakter polityczny.
Tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla dla Muhammada Yunusa, twórcy systemu mikrokredytów dla ubogich, zachęca do przejrzenia różnych recept na biedę tego świata.
Już wspólny król Szwecji i Norwegii Oskar II na początku XX w. uważał pomysł pokojowej Nagrody Nobla za chybiony. Nie mylił się wiele. Jedni laureaci poszli w zapomnienie, długa jest lista rażących nieobecności. A pokój, o który walczyli, przekształcał się często w nową wojnę.
Dziwny jest ten świat: parlament norweski przyznaje pokojową Nagrodę Nobla akurat w toku operacji wojennych i to organizacji ostro krytykowanej za sklerozę i bezsilność. W dodatku ONZ ani nie zdołała zapobiec ostatniemu konfliktowi, ani też nie odgrywa wielkiej roli w jego rozwiązaniu; zadanie przywrócenia prawa wzięli na siebie poszkodowani.
W tym tygodniu katolik John Hume i protestant David Trimble odbierają pokojową nagrodę Nobla. Pierwszy z nich otrzymał ją za zasługi w przeszłości, a drugi jako zachętę na przyszłość.