polszczyzna
-
Archiwum Polityki
Babel nasz powszedni
W Polsce nastąpiło pomieszanie języków. Inteligenci używają słów z ulicy, starsi odmładzają się gwarą młodzieżową, o politykach w ogóle lepiej nie wspominać. Zupełnie jakbyśmy zbudowali sobie małą wieżę Babel.
1.05.2004 -
Archiwum Polityki
Dama na dywanie
Przewodniki turystyczne zapewniają, że w Słowacji Polaków zrozumie każdy bez problemu. Niby prawda, ale uważajmy na niektóre słowa.
17.04.2004 -
Klasyki Polityki
Nie gęsi. Sto najważniejszych polskich zdań według prof. Bralczyka
Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk wpadł na pomysł bardzo oryginalnej książki – chce w niej pomieścić najbardziej znane zdania polskie, takie, które są rozpoznawalne jako cytaty i które przy tym najczęściej coś o nas (Polakach) mówią – wprost lub pośrednio.
10.04.2004 -
Archiwum Polityki
Czarno na białym
Czarnoskórzy przybysze do Polski jednoznacznie opowiadają się przeciw używaniu słowa Murzyn. Językoznawcy twierdzą, że jest ono neutralne, a w ustach rasisty każde zabrzmi obraźliwie.
3.04.2004 -
Archiwum Polityki
Tęsknota za piękną polszczyzną
17.01.2004 -
Archiwum Polityki
Bluzg z ciemnej strony
Jest wszędzie: na klatkach schodowych, przystankach, na ścianach policyjnych „dołków” i w Internecie. Wyrżnięty w drewnie, pociągnięty sprayem, wydrukowany na koszulce, wydziergany na ramieniu. Skrót H.W.D.P. (czy CH.W.D.P.?) zrobił wielką karierę. Jest modny, znany i tak popularny jak coca-cola. Czy stanowi dowód, że w Polsce narasta brutalna, antypolicyjna fobia, a stróż porządku urósł do miana wroga publicznego numer jeden?
11.10.2003 -
Archiwum Polityki
Dam pracę kreatywnemu entuzjaście
Co poniedziałek „Gazeta Wyborcza” publikuje obszerny okołopięćdziesięciostronicowy dodatek „Praca”, adresowany do pracodawców i pracobiorców: wielkich, średnich i małych. Przyjrzeliśmy się kilku numerom tegorocznej „Pracy” w wydaniu stołecznym. Zwracaliśmy uwagę na styl anonsów – wymagania stawiane kandydatom oraz cechy języka, jaki obowiązuje w tego rodzaju społecznej komunikacji.
4.10.2003 -
Archiwum Polityki
Dlaczego nie umiemy o tym rozmawiać...
Mówienie o seksie i wszelkich aspektach cielesności jest równie pociągające jak czynności z tą cielesnością związane. Co więcej, opowiadactwu nie towarzyszy żaden wysiłek ani nieprzewidziane znaczące konsekwencje. Publicznie jednak Polak posługuje się wciąż niewielkim zasobem słów. Klnie jak szewc lub dryfuje w kierunku suchych terminów medycznych. I nie pomaga dostępna bogata literatura. Kiedy trafia do lekarza od tak zwanych „dolnych partii”, nie potrafi często nazwać prawidłowo części swojego ciała. O czym to świadczy? Przede wszystkim o drobnomieszczańskiej, a potem socjalistycznej pruderii. I trochę o tym, że jaki język – taki przedmiot przezeń opisywany, czyli polski seks.
27.09.2003 -
Archiwum Polityki
Trochę, k..., ciszej
Latem, jak Polska długa i szeroka, słychać wielki bluzg
16.08.2003 -
Archiwum Polityki
Megaproblem
26.04.2003