Między władzą i artystami miało być dobrze, a jest źle. Poszło o pieniądze. Twórcy są przekonani, że SLD sięga do ich kieszeni, by przed wyborami kupić sympatię stacji radiowych i telewizyjnych.
Płyty za darmo? Nic trudnego. Wystarczy komputer z dostępem do Internetu, kartą dźwiękową oraz połączona z komputerem przegrywarka i nośnik, czyli pusty dysk, który w Polsce kosztuje nie więcej niż 2 zł. Kilka godzin muzyki na jednej płycie CD? To również możliwe. Technologia znów wyprzedziła unormowania prawne i organizacyjne.
„Pomyślę o tym jutro” – te słowa Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell dla miłośników powieści były symbolem nadziei i przetrwania. Wielu z nich dozna więc szoku dowiadując się o losie, jaki zgotowała heroinie literacka debiutantka Alice Randall w „The Wind Done Gone”(Powiało, przeminęło). Autorka uśmierca słynną piękność z Południa i brutalnie rozprawia się z innymi bohaterami. Oburzeni są spadkobiercy Mitchell, którzy pozwali Randall do sądu, oskarżając ją o popełnienie plagiatu i domagając się wstrzymania druku książki.
Internet: Strony muzyczne popularniejsze od erotycznych
To brzmi prawie jak bajka o Pawle i Gawle: prozaicy Andrzej Sapkowski i Andrzej Sepkowski żyją w jednym mieście, w Łodzi, obaj uprawiają fantastykę. Sepkowskiego to podobieństwo bawi, a Sapkowski ma już dosyć.
Przeboje muzyczne miewają czasem wielu ojców, którzy potrafią do upadłego walczyć o ustalenie wyłącznych praw do nich. Najnowszy przykład to afera wokół piosenki „Czerwone korale” grupy Brathanki, która – jak się okazuje – przywłaszczyła sobie powstałą przed 20 laty melodię węgierskiego kompozytora. Historia plagiatów jest długa i ciekawa.
Wojna sądowa amerykańskiego rządu z Microsoftem wkroczyła w decydującą fazę. Paradoksalnie jednak ewentualny rozbiór koncernu jest najmniej istotnym elementem problemu. Sprawa USA przeciwko Microsoftowi to tylko fragment rozgrywki o niezwykle wysokiej stawce: jak ma funkcjonować demokracja w zdominowanym przez technologię XXI wieku? I jak skutecznie chronić własność intelektualną?
Jeden tylko paragraf w nowelizowanej właśnie przez parlament ustawie o prawie autorskim wart jest co najmniej 100 milionów dolarów. Na tyle bowiem wyliczyli swoje roczne koszty rodzimi nadawcy telewizyjni, których ów zapis zobowiązuje do wypłacania tantiem dla twórców i artystów. Nic więc dziwnego, że obie strony sporu (na przeciwnej barykadzie okopały się stowarzyszenia twórcze) zaciekle walczą; oficjalnie o zakres twórczych praw, nieoficjalnie – o gigantyczną kasę.
Polskie Normy to duży interes: kilkanaście tysięcy stale aktualizowanych standardów. Ich tworzenie, publikacja i dystrybucja stanie się działalnością jeszcze bardziej intratną, gdy niedługo dojdą przepisy Unii Europejskiej. Dziedzina ta jest ustawowo nadzorowana przez Polski Komitet Normalizacyjny, ale zarobki trafiają do prywatnych spółek.