Spora część programowych proklamacji tzw. dobrej zmiany ma charakter propagrandy (pozwalam sobie stworzyć takie pojęcie), której dobrym przykładem jest nachalne wieszczenie sukcesów, często humorystyczne czy też tragikomiczne.
Po skandalicznej manipulacji w „Wiadomościach” TVP należy zadać pytanie – czy można pogodzić istnienie demokracji i demotywatorów?
Rusyfikatorom się nie udało, realkomunistom się nie udało, przewróci się też szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek, jak też przewróci się ten cały fałsz, zakłamanie historii.
Mateusz Morawiecki i śmieszy, i mami. Od tego, czy uda mu się sprzedać Polakom tzw. Polski Ład, zależy jego polityczna przyszłość. Ostatnio uruchomił nawet własny podcast.
Partia Jarosława Kaczyńskiego, jak żadne inne ugrupowanie w III RP, ma obsesję na punkcie mediów. Te lojalne nagradza i hołubi – z wzajemnością. Pozostałe chce kupić, przestraszyć lub zniszczyć. Działa na wszystkich tych kierunkach.
W ostatnich tygodniach zmuszono Polaków do wyobrażenia sobie, co by było, gdyby przestały istnieć niezależne od władzy media, a obywatele – pozbawieni jakiegokolwiek wyboru – zostali poddani zmasowanej propagandzie władzy. Czy udałoby im się jej nie ulec?
Na froncie ideologicznym każdy powinien być jak żołnierz – czyli wykonywać rozkazy. Na tę logikę reżimowego ośrodka propagandy nakłada się jeszcze obyczajowość korporacyjna.
Pod rządami Jacka Kurskiego telewizja zawsze „idzie na całość”, a jej cynizm i załganie są tak integralne, że każdy, kto to ogląda, musi mieć wątpliwości.
O nie, „Motel Polska” to nie jest produkcja żenująca. Nie jest obciachem, popisem złego gustu i amatorszczyzny. To produkt jak najbardziej przemyślany, diablo przewrotny i wyrachowany.
„Wiadomości” nie pokazały tłumów zebranych kilkaset metrów od siedziby TVP, choć wiele o nich mówiły. Poza tym w materiałach pisowskiej telewizji same kłamstwa i manipulacje.