Marcin Wolski, ostatnimi laty nader aktywny piewca polityki pisowskiej władzy, nagle uderzył się w pierś. I to tak, że aż zagrzmiało. Taka tam pustka.
PiS jest zapobiegliwy i zawczasu przygotowuje się do zajęcia z góry upatrzonych pozycji, o ile przegra wybory w październiku. Ale kto kopie referendalne dołki, ten sam w nie wpada.
Rosyjska propaganda ma cztery główne nurty. Jedna jej część jest skierowana do odbiorcy wewnętrznego, inna do zagranicznego. To, czego nie da się osiągnąć walką, można czasem osiągnąć przez media.
Gdyby intencje PiS były propaństwowe, prokuratura oraz służby specjalne od razu zajęłyby się np. sprzedażą Lotosu.
W 1979 r., gdy Jan Paweł II przyjechał do Polski po raz pierwszy jako papież, operatorzy TVP otrzymali polecenie filmowania pojedynczych osób i grupek, a nie całego zgromadzenia. Historia powróciła w sposób nieoczekiwany, ale z niejaką różnicą.
Nędza dokumentacyjna filmu wyraża się w zerowym rezultacie przejrzenia przez Cenckiewicza, jak powiedziano, większości spośród 10 tys. dokumentów dotyczących relacji polsko-rosyjskich za czasów rządów Tuska.
Jarosław Kaczyński trzyma się uniwersalnych zasad panujących na mniejszych i większych dworach: królewskich, magnackich, biskupich i mafijnych, bez różnicy. Gdy ktoś nawali, kara jest nieuchronna.
Jarosław Olechowski, najpotężniejszy człowiek w TVP od propagandy, miał napisać (prawdopodobnie) do dysponenta wszech rzeczy i prezesa Jarosława Kaczyńskiego lament-skargę i wypowiedzieć mu posłuszeństwo.
Ronja von Wurmb-Seibel, niemiecka dziennikarka, autorka książki „Co negatywne wiadomości robią z naszym myśleniem i jak możemy się od tego uwolnić”, o tym, jak media lubią straszyć i dlaczego to robią.
Publikacja tekstu byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego, który z premedytacją zniszczył wielkie publiczne medium, będące własnością wszystkich obywateli, uczynił z niego bezwstydną, nienawistną tubę rządzącej partii, jest przekroczeniem kolejnej granicy. Przekroczeniem nieoczekiwanym.