Stoi Polska na pikiecie! Trwa wyścig: kto szybciej i więcej zablokuje, kto głośniej zaprotestuje, kogo pokażą w telewizyjnych dziennikach. Rolnicy, samorządowcy, ci, których pozbawiono województwa lub powiatu, lekarze, maszyniści, bezdomni, ekolodzy, samotne matki, kupcy, obrońcy krzyży - lista stojących na pikiecie daleka jest do wyczerpania, a każdy dzień dodaje nowe kategorie protestujących i ujawnia kolejne żale, pretensje i potrzeby (zobacz mapa protestów). Są one z reguły autentyczne, społecznie wiarygodne i nie ma powodu ich nie szanować. Demokracja polega na wspólnym ustalaniu, a następnie przestrzeganiu reguł gry; do nich należą też sposoby manifestowania niezadowolenia. Narastająca w Polsce fala protestów zaczyna być groźna na wielorakie sposoby. Łamie ona reguły państwa prawa, w obronie jednych interesów uderza w inne, wynosi partykularyzmy ponad wartości wspólne, paraliżuje życie publiczne i urzędowe; rodzi chore emocje po stronach konfliktów, a tych stron - tak jak i konfliktów - jest wiele. Niestety, państwo, a bardziej konkretnie - rząd i administracja, także wymiar sprawiedliwości - lokują się w tych sporach na pozycjach kibica, unikają zdecydowanych działań, nie przestrzegają, bo nie egzekwują obowiązującego prawa. I znowu, krótkowzroczna polityka, wymierzana dystansem zbliżających się wyborów jest ważniejsza niż zasady państwa prawa i nasze dobro wspólne. W tym widnokręgu, żeby oddać sprawiedliwość, znakomicie mieszczą się i znajdują politycy różnych orientacji, idei i frakcji. Poniżej dwugłos w tej sprawie: prof. Wiktora Osiatyńskiego oraz min. Janusza Tomaszewskiego.
Dwunastoletnia koza Bella krocząca niedawno na czele chłopskiej demonstracji miała być symbolem upadku polskiej wsi, a stala się najpopularniejszą kozą III RP.
- Balcerowicz chodź do chłopa, bo dostaniesz kopa - uprzejmie zapraszali wicepremiera manifestujący 10 lipca w Warszawie rolnicy. Wicepremier nie wyszedł, co odebrano jako szczyt arogancji władzy i chamstwa rządzących (określenia używane przez liderów PSL). Protestujący zachęcani przez takiego herosa chłopskich protestów jak Andrzej Lepper uznali więc, że należy zablokować Warszawę. Balcerowiczowi zostawili kozę.