Nadzwyczajna kasta sędziów wdzięcznych PiS-owi będzie rosnąć, bo posad i apanaży do rozdania jeszcze sporo
Adam Tomczyński sądził w procesach, które rujnowały ludziom życie. I milczał, przyzwalając na jawne bezprawie. Ostatnio objawił się jako bojownik pisowskiej naprawy sądownictwa i ma szansę zostać sędzią Sądu Najwyższego.
Wychodzi na to, że samo należenie do PZPR i/lub orzekanie w stanie wojennym dyskwalifikuje kogoś jako sędziego SN.
Pierwsza tura obsadzania Sądu Najwyższego Dobrej Zmiany zakończona, wybrańcy nowej Krajowej Rady Sądownictwa przedstawieni prezydentowi.
Ponad dwa lata temu Krystyna Pawłowicz zablokowała sędziowską nominację dla Kamila Zaradkiewicza. Tym razem poległa w starciu ze Zbigniewem Ziobrą.
W środowisku prawniczym mówią o nim, że jest wielkim fanem Zbigniewa Ziobry i to jemu zawdzięcza powrót do pracy ze stanu spoczynku, spowodowanego złym stanem zdrowia.
Od nowej elity w Sądzie Najwyższym nie wymaga się dorobku. A KRS, przesłuchując kandydatów, tym razem postanowiła nie gorszyć maluczkich.
To nie pierwszy przypadek, kiedy lewicujące środowiska próbują robić dyscyplinarki adwokatom za konserwatywne poglądy – mówi Andrzej Nogal, kandydat do Sądu Najwyższego.
199 osób ubiega się o 44 stanowiska w przejmowanym przez PiS Sądzie Najwyższym. Wśród nich są prawnicy związani z obozem władzy, Ordo Iuris czy dawniej z Samoobroną.
Mimo wszelkich działań PiS to, czy obywatele będą mieli prawo do sprawiedliwego sądu, wciąż zależy od wewnętrznej niezawisłości sędziów. Trzeba uruchomić istniejące bezpieczniki.