Żerowanie na najgorszych instynktach to ulubiony element strategii PiS. Tym razem na tym wyborczym wehikule – zabójstwie Polki w Grecji – chce się przewieźć premier Morawiecki. Daleko nie zajedzie.
Być może władza PiS od razu założyła, że będzie łamać prawo, a chciała zapewnić bezkarność przynajmniej tym funkcjonariuszom, którzy nie odpowiadają przed Trybunałem Stanu?
Rozmowa z sędzią Waldemarem Żurkiem o narzędziach, jakimi posługuje się władza, by niszczyć swoich przeciwników, o moszczeniu się sędziów w dzisiejszej rzeczywistości i o tym, jak przywrócić praworządność.
Dziewięć tysięcy złotych grzywny – taką karę usłyszeli dwaj narodowcy, którzy powiesili zdjęcia europosłów na symbolicznych szubienicach. Sąd uniewinnił czterech oskarżonych.
Chociaż Zbigniew Ziobro odniósł niejakie sukcesy, to jednak gros sędziów traktuje swoją pracę zgodnie z tradycyjnymi zasadami. Czyli klops, sądy nie folgują władzy PiS. Nie o takie chodzi p. Kaczyńskiemu i jego akolitom.
Ta władza właśnie wypróbowuje na sędzim Piotrze Gąciarku nową szykanę. Jest bardziej dotkliwa niż postępowania dyscyplinarne czy odsuwanie sędziów od czynności. I może nawet bardziej dokuczliwa od przenoszenia bez zgody do innego wydziału.
Sąd wymierzył zabójcy Pawła Adamowicza najsurowszą karę, mimo znacznej niepoczytalności zabójcy. To wyrok, który ma zadośćuczynić społecznemu poczuciu sprawiedliwości.
O wielu sędziach mówi się, że mają syndrom bogów, ale chociaż sądzą przy podniesionej kurtynie. Za to sędziowie penitencjarni podejmują decyzje za zamkniętymi drzwiami. Boją się kontroli społecznej?
Sędzia Agnieszka Wioletta Brygidyr-Dorosz, która we wtorek uznała winną i skazała aktywistkę Justynę Wydrzyńską za pomoc w dokonaniu aborcji, tego samego dnia awansowała – dostała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Decyzje o nieuznawaniu postanowień tymczasowych podważają całą narrację rządu, że chce przywrócić praworządność i wykonać „kamienie milowe”.