„Rząd obiecuje, że coś zrobi, ale za dwie kadencje. Równie wiarygodna byłaby zapowiedź, że w przyszłym roku poślemy Polaka na Marsa!” – mówi protestujący pod kancelarią premiera chirurg Simon Ziemka.
Premier nie znalazł czasu na spotkanie z medykami, protestującymi w białym miasteczku pod jego kancelarią. Przeciwko nim są także politycy PiS, a Polski Instytut Ekonomiczny sugeruje, że pracownicy ochrony zdrowia buntują się z… pazerności. Świetnie bowiem zarabiają.
Medycy solidarnie zarzucają rządowi arogancję, brak dobrych pomysłów na usprawnienie niewydolnego lecznictwa i jego poważne dofinansowanie. Mateusz Morawiecki rozmowy z nimi zlekceważył, więc protestują marszem, który być może znów zakończy się białym miasteczkiem pod kancelarią premiera.
Jeśli chcemy normalności, to zadbajmy o płace i ustawę regulującą ten zawód – tak o protestach mówi dr Jarosław Madowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.
Wzywający pogotowie mogą się go nie doczekać – czas oczekiwania wynosi od czwartku nawet kilka godzin. Tylko w Warszawie prawie połowa z 80 karetek nie mogła wyjechać na wezwanie chorych.
Tłok na plażach, w dyskotekach i na basenach, a w urzędach, sądach, spółdzielniach mieszkaniowych, bankach i przychodniach wciąż rządzi pandemiczny tryb pracy. Urzędowa, sądowa, medyczna Polska otwiera się bardzo powoli. Albo wcale.
Rozmowa z dr. n. med. Jarosławem Derejczykiem o zgubnych wpływach pandemii na pokolenie seniorów, pułapkach telemedycyny i o tym, kto nas wyleczy z powikłań covidu.
Od 1 lipca nie będzie limitów ograniczających liczbę porad specjalistów. Minister zdrowia Adam Niedzielski łudzi pacjentów, że dzięki temu skrócą się kolejki. Nic z tego, bo w poradniach nie ma kto leczyć.
Minister „nic na stole nie położył” i próbował protestujące ograć. Na spotkanie ostatniej szansy z przedstawicielkami Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, bez ich wiedzy, doprosił NSZZ „Solidarność” oraz OPZZ. Coraz goręcej robi się w publicznej ochronie zdrowia.
Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, że wirus jest w odwrocie, więc pora na prezentację Polskiego Ładu i powrót do normalności. Program powinien nie tylko pomóc wydobyć gospodarkę z recesji, ale także ją „zazielenić”, uczynić przyjazną dla klimatu. Tymczasem Polski Ład bardziej przypomina partyjny program wyborczy finansowany za unijne pieniądze.