Walka z paleniem doczekała się nie jednego, ale aż dwóch specjalnych momentów w roku. 31 maja to światowy Dzień bez Tytoniu, a w każdy trzeci czwartek listopada obchodzimy światowy Dzień Rzucania Palenia. Według danych Eurostatu w Polsce codziennie pali wciąż ok. 18 proc. osób w wieku powyżej 15 lat. To wynik plasujący nas w okolicach unijnej średniej. Możemy pocieszać się faktem, że np. w Bułgarii do palenia przyznaje się prawie 30 proc. społeczeństwa, a w Grecji niespełna jedna czwarta. Jednak równocześnie w Skandynawii papierosy udało się w dużej mierze wyeliminować z codziennego życia. W Szwecji pali zaledwie 6 proc. dorosłych, a w Finlandii – 10 proc. Dane Eurostatu są dla Polski mniej korzystne, jeśli przeanalizujemy je nieco głębiej. Mamy bowiem stosunkowo dużo palaczy bardzo uzależnionych (konsumujących więcej niż 20 papierosów dziennie) – pod tym względem należymy, niestety, do europejskiej czołówki.
Walka z paleniem w martwym punkcie. Niebezpieczne liczby
Jeśli uwzględnimy także tych, którzy po papierosy nie sięgają codziennie, to odsetek palaczy rośnie u nas do 26 proc., podczas gdy średnia unijna to 23 proc. Takie są wyniki Eurobarometru z 2020 r. Według ostatniego badania CBOS papierosy w Polsce pali blisko 8 mln osób, czyli 24 proc. dorosłej populacji. Mamy blisko 3 mln palących kobiet (21 proc.) i aż 5 mln palących mężczyzn. O ile po upadku komunizmu notowaliśmy spore sukcesy w walce z nałogiem, o tyle już od blisko dziesięciu lat liczba palaczy jest raczej stała. Co gorsza, nie widać szans na postęp, bo według ankiety Eurobarometru tylko 12 proc. osób palących papierosy w Polsce zadeklarowało chęć rzucenia nałogu. To jeden z trzech najniższych wskaźników w Unii – gorsze perspektywy mają tylko Węgry i Rumunia.
Czytaj także: Rozchwiany umysł palacza. Dlaczego tak trudno rzucić?
O tym, że walka z paleniem praktycznie stoi w martwym punkcie, świadczą też inne dane. Za rządów PiS, czyli od 2015 r., sprzedaż papierosów nieprzerwanie rośnie. Tylko w pierwszym kwartale 2022 zwiększyła się aż o 12,5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2021 (to dane Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych). Co to oznacza w praktyce? W pierwszym kwartale tego roku firmy tytoniowe sprzedały u nas o ponad 1,26 mld sztuk papierosów więcej niż w pierwszym kwartale 2021. Łącznie Polacy od stycznia do marca 2022 r. wypalili 11,4 mld sztuk papierosów (wzrost z 10,1 mld). Tymczasem zgodnie z opracowaną przez Ministerstwo Zdrowia Mapą Potrzeb Zdrowotnych 2022–26 palenie papierosów jest największym zagrożeniem dla polskiego zdrowia publicznego.
Wyjątkowo tanie papierosy
Doświadczenia wielu krajów walczących udanie z nałogiem pokazują, jak ogromne znaczenie ma cena papierosów. Tymczasem u nas rząd zdecydował się na korektę minimalnej stawki akcyzy na papierosy tylko o 5 proc. od początku tego roku. W efekcie ceny wzrosły symbolicznie, bo o ok. 50 gr na paczce. Ta w wersji najtańszej (stanowiąca aż 70 proc. całkowitej sprzedaży w Polsce) podrożała z 13 do 13,50 zł. Papierosy są wciąż w naszym kraju wyjątkowo tanie. Według danych Eurostatu niższe ceny wśród państw członkowskich znaleźć można jedynie w Bułgarii. W 2020 r. paczka papierosów kosztowała u nas zaledwie 62 proc. średniej ceny dla całej Unii. Co ciekawe, drożej było nie tylko w Chorwacji, na Węgrzech czy Słowacji, ale nawet w Rumunii.
Czytaj także: Wojny akcyzowe
Wzrost akcyzy, a wraz z nim wzrost ceny papierosów, powinien mieć dwa cele. Pierwszy z nich jest oczywiście prozdrowotny. Chodzi o to, aby doprowadzić do spadku palenia zwłaszcza wśród młodych, którzy najczęściej kupują najtańsze produkty i są najbardziej wrażliwi na podwyżki. Tymczasem ponad połowa osób młodych w Polsce ma już za sobą pierwszy papieros, a odsetek palaczy poniżej 18. roku życia w naszym kraju należy do najwyższych w Europie. Drugi efekt to zwiększenie przychodów budżetu państwa, ale w styczniu tego roku do publicznej kasy wpłynęło tylko 350 mln zł więcej z podatku akcyzowego niż rok wcześniej, chociaż sprzedaż papierosów znacznie wzrosła.
Polska wolna od tytoniu do 2030 roku?
Oficjalne plany są bardzo ambitne. Do 2030 r. mamy stać się krajem wolnym od tytoniu, chociaż nie znamy na razie żadnej szczegółowej mapy drogowej, która pozwoliłaby osiągnąć tyleż ambitny, co raczej nierealistyczny cel. Nie istnieje systemowa sieć poradni pomagających osobom, które chcą zerwać ze zgubnym nałogiem. Nie ma również możliwości refundowania specjalistycznych leków wspomagających rzucanie palenia. Tymczasem z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że straty zdrowotne wyrażone przez indeks DALY (z ang. disability adjusted life-years, po polsku: „lata życia skorygowane niepełnosprawnością”) i przypisywane skutkom palenia wzrosły w ostatniej dekadzie o blisko 9 proc. w przypadku kobiet. Natomiast dla całej populacji zmalały symbolicznie, bo o 1 proc. Mówiąc prościej: walka z paleniem w ostatnim dziesięcioleciu nie posunęła się u nas w ogóle do przodu.
Czytaj także: Jak rzucić palenie? Udaje się czterem na sto osób
14 mln biernych palaczy
A przecież skutki nałogu są dla naszego kraju tragiczne. Oprócz jednej czwartej Polaków palących czynnie aż 14 mln osób może być u nas tzw. biernymi palaczami, którzy mimowolnie wdychają dym papierosowy. Takie są szacunki Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem. Średnio 20 proc. wszystkich zgonów w Polsce przypisuje się paleniu: zarówno czynnemu, jak i biernemu. Z powodu papierosów umiera u nas rocznie ok. 81 tys. osób, a Polska jest niechlubnym liderem Unii w rankingu zachorowalności na raka płuc – chorobę typową dla palaczy, której w 90 proc. przypadków udałoby się uniknąć, eliminując dym papierosowy z życia publicznego. Ryzyko przedwczesnego zgonu i pogorszenia jakości życia z powodu palenia jest w Polsce wyższe o 15 proc. w przypadku kobiet i aż o 25 proc. w przypadku mężczyzn niż w innych państwach Unii Europejskiej.
Czytaj także: Co zrobić, żeby nie palić? Istnieje alternatywa?
Ministerstwo Zdrowia bez polityki antypapierosowej
Jeśli do 2030 r. mamy rzeczywiście odnieść istotny sukces w walce z paleniem, potrzebujemy jak najszybciej kompleksowego planu działań. Ministerstwo Finansów zaprezentowało Mapę Akcyzową na kolejne lata, zgodnie z którą stawka tego podatku ma rosnąć co roku o 10 proc. To działanie wciąż niewystarczające, ale będące krokiem w dobrym kierunku. Niestety, Ministerstwo Zdrowia do tej pory nie przedstawiło żadnego analogicznego dokumentu, który zawierałby strategię polskiej polityki antypapierosowej. Każdy kolejny miesiąc zwłoki to jeszcze więcej ofiar palenia i jeszcze większe obciążenie dla i tak niewydolnego systemu opieki zdrowotnej. Niektórzy w Polsce wciąż żyją myślami o sukcesie walki z nałogiem lat 90. To już zamierzchła przeszłość, a teraźniejszość nie napawa optymizmem.
Czytaj także: Jak rzucić palenie. Zniechęcanie naprawdę i na niby