Radosław M. rządził przemytem na wschodniej granicy. Kiedy wpadł, zaczął ujawniać kulisy procederu. Trafił do tego samego aresztu co ludzie, których obciążał swoimi zeznaniami. Niedługo potem już nie żył.
Bezkarność sowieckich dywersantów na Kresach II RP zmusiła rząd do utworzenia 95 lat temu Korpusu Ochrony Pogranicza.
Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził naruszanie prawa azylowego na przejściu w Terespolu. Straż Graniczna odmawiała tam wjazdu uchodźcom z Czeczenii i Tadżykistanu.
Nasza straż graniczna nie działa jeszcze idealnie, dlatego nie wszystkich Czeczenów starających się o wjazd do Polski udaje się nie wpuścić.
Mieszkańcy strefy przygranicznej spokojnie czekali, aż po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży wróci otwarta granica z Rosją. Ale nie wróciła. I teraz okazało się, ile wszystkim dawała korzyści.
Już co szósty wypalany w Polsce papieros pochodzi z pokątnej produkcji lub z przemytu.
Funkcjonariusze Straży Granicznej domagają się odszkodowań za niesłuszne aresztowania. I prawa do przechadzki po własnym mieście w zielonym mundurze.
Bulwersująca sprawa Kaliningradu i ewentualnego korytarza łączącego ten okręg z Rosją znów zwróciła uwagę na naszą wschodnią granicę, która niebawem stanie się zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. W zależności od kształtu rozszerzonej Unii Polsce przypadnie obowiązek szczelnej ochrony od 1700 do 2300 km unijnych granic. Obowiązek wymagający i kosztowny.
Problem ze służbami specjalnymi polega na tym, że żyją w tak głębokiej konspiracji, iż same o sobie wiedzą niewiele, przez co zdarza się, że ludzie z jednej formacji następują na odciski funkcjonariuszom z konkurencji. Wszystko jest ściśle tajne: nazwiska, stopnie, jednostki organizacyjne, sprawy, jakimi się zajmują. To wymóg ustawy o ochronie informacji niejawnych – wyjaśnia człowiek z cichociemnej służby. Niekiedy jednak informacje niejawne stają się jawne – wówczas kiedy sami cichociemni puszczą w obieg tzw. przeciek, czyli dym. I wtedy opinia publiczna dowiaduje się, że aresztowany przez prokuraturę i sąd kapitan UOP to człowiek całkowicie niewinny, a asystent wiceministra obrony jest łapówkarzem. Wierzyć trzeba jednak na słowo, bo dowody też są tajne. W ten sposób ludzie sił specjalnych mogą wykosić każdego, z kim nie jest im po drodze. Teoretycznie służby działają pod kontrolą, więc nie ma powodu do niepokoju. Tak naprawdę jednak kontrola jest czysto iluzoryczna, w gruncie rzeczy nikt nie jest w stanie ogarnąć wszystkich działań służb i czuwać nad prawidłowością stosowanych przez nie procedur. A to już prawdziwy problem – jak zapanować nad służbami specjalnymi, aby ich siła – do pewnego momentu korzystna dla państwa – nie stawała się destrukcyjna i nie służyła ukrytym celom. Kto więc pilnuje sekretnych służb, kto wydaje im polecenia i wyznacza cele? Kto odpowiada za ich błędy?
Dwa tygodnie temu Komenda Główna Straży Granicznej jednym ruchem wymiotła załogę przejścia granicznego w Bezledach, a następnie rozrzuciła ją po kilku oddalonych strażnicach. Zarzuty wobec pograniczników są niesprecyzowane, konsekwencje decyzji kosztowne, rezultaty wątpliwe.