Scenariuszy dla Białorusi można dziś napisać wiele: że Łukaszenka zaostrzy represje albo odpuści. Że protesty się wypalą albo będą liczniejsze. Wszystko jest możliwe.
Metodyczny zamach na liderów opozycji i powrót do bicia oznacza, że reżim Aleksandra Łukaszenki przymierza się do rozprawy z protestującymi.
Fala entuzjazmu ma to do siebie, że po jakimś czasie opada. Czy wysoką temperaturę protestów uda się utrzymać, skoro wciąż brakuje im lidera lub liderów?
Jeśli strajki i demonstracje nie ustąpią, dyktator znowu spróbuje użyć siły. Tym razem należy się spodziewać, że w bardziej zorganizowany i przemyślany sposób.
Unia nie uznaje sfałszowanych wyników białoruskich wyborów, ale unika jednoznacznych ostrzeżeń wobec Rosji. Odpowiedź Europy w sprawie kryzysu nadal się wykuwa.
Aleksandr Łukaszenka nie wie, kogo ma aresztować. Robotnicy udowodnili mu bezradność. Kobiety udowodniły bezradność OMON. A wszyscy razem pokazali bezradność systemu.
Moskwa raczej nie ma interesu w zbrojnej interwencji. Może jednak wykreować nowego lidera, zależnego od Rosji – jakiegoś człowieka Kremla, który zastąpiłby Łukaszenkę.
Choć milicja i OMON reagują brutalnie – biciem, strzelaniem gumowymi kulami do ludzi, aresztami – protesty na Białorusi trwają. Strajk rozpoczęły duże zakłady pracy.
Protest na Białorusi ewoluuje. Aparat przemocy jest na to nieprzygotowany, tak jak nie był przygotowany na opozycję, na czele której stoją kobiety.
Zawsze rację mają ci, którzy bryłę świata pchają naprzód, a nie ci, którzy ich próbują hamować, mówiąc, że kijem Wisły nie zawrócisz – Adam Michnik komentuje sytuację na Białorusi.