Roma locuta, causa finita – Rzym przemówił, sprawa zamknięta. Papieskie przemówienie na placu św. Piotra wywołało w Polsce u progu referendum europejskiego polityczne trzęsienie ziemi. Zepchniętą do defensywy prawicę narodowo-katolicką porzucił nawet jej patron, ojciec Rydzyk. Naprawdę? Czy udaje?
Wygrywają ci, co o integracji z Unią mówią w sposób prosty i od serca. Przekonaliśmy się o tym, gdy na nasz apel („Nas do Unii nie zagonią”, POLITYKA 11) o nadsyłanie hasełek i wierszyków licznie odpowiedzieli czytelnicy.
Jak Polska długa i szeroka, rozbrzmiewa „Oda do radości”, która za rok miała stać się naszym drugim hymnem. Czy kto jest za Unią, czy nie, przeciw Beethovenowi raczej nie ma nic. Z internetu: „Słowa są nudne, ale melodia jest extra, jak nie lubię muzy poważnej, to to mi pasi”.
„Kocham Unię E.” – głoszą hasła Unii Wolności poprzedzające europejskie referendum. W jakim stopniu Polacy kochają Unię E., okaże się 8 czerwca po podliczeniu głosów. Już obecnie wiadomo jednak, że unijne instytucje darzą o wiele większym zaufaniem niż rodzime.
W akcji przekonywania rodaków do Europy wiele spotkań przypomina pojedynek: my zwykli ludzie kontra wy z Warszawy – i przebiega tak, jak to zorganizowano przez Fundację Schumana w Kolbuszowej.
Prawie nie wyobrażamy już sobie życia bez norweskich łososi, a tu mają one podrożeć, kiedy wejdziemy do Unii. Polscy negocjatorzy walczą, żeby nie podrożały. Nie podoba się to polskim rybakom, którzy tani import chcieliby utrącić.
Co robi dziś były premier Jerzy Buzek? Jak zarabiają na życie były szef UKIE Ryszard Czarnecki i były minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski? Czym, poza pracą w Sejmie, zajmuje się były minister obrony narodowej Bronisław Komorowski? Odpowiadamy: wszyscy prowadzą szkolenia na temat Unii Europejskiej.
A więc mamy ją, Unię! U stóp Akropolu zawarliśmy traktat, który nas wiąże jeszcze mocniej z rozlicznymi plemionami kontynentu. Może w przyszłości będziemy z nimi w jednym państwie? Jeśli nawet, to nie przestaniemy się różnić, i to bardzo.
Traktat z Unią podpisujemy w nastroju, niestety, mało uroczystym
Mało je, mało śpi, dużo podróżuje, jeszcze więcej pracuje. Minister Danuta Hübner, kobieta, której pasją stało się wprowadzenie Polski do Unii Europejskiej, nie ma sekundy do stracenia.