Zamiast całościowej reformy podatków czeka nas w przyszłym roku bolesna fala podwyżek podatku od towarów i usług (VAT), na której rząd spodziewa się zarobić dodatkowo 2,8 mld zł. Z tej sumy 1,3 mld zł jest już prawie pewne. Sejm bowiem przegłosował 3 proc. VAT w rolnictwie. Jeśli kolejne propozycje rządu zostaną przyjęte przez parlament, wzrosną ceny mieszkań, materiałów i robót budowlanych, żywności i prasy. VAT, nazywany także podatkiem konsumpcyjnym, jest bowiem doliczany do cen.
Pytanie: Jak osobową Hondę Civic przerobić na samochód ciężarowy? Odpowiedź: Wystarczy włożyć metalową kratkę za przednie siedzenia auta i zwrócić się o zaświadczenie o przeróbce auta do diagnosty. Potem kazać sobie zwrócić 22 proc. podatku VAT, a koszty utrzymania samochodu przerzucić na firmę.
Koalicja nie potrafi uczyć się nawet na własnych błędach. Ledwie jej przywódcy ogłosili, że zgodnie wracają do sprawy reformy podatków od dochodów osobistych, zniweczonej w ubiegłym roku przez weto prezydenta, a już zaczynają się nieporozumienia i konflikty.
Jeśli ktoś dobrze bawił się na sylwestra, to w nowym roku miał przykre przebudzenie. W styczniu, jak zawsze, zmieniło się wiele stawek podatku VAT i akcyzy, wzrosły ostatnie istniejące jeszcze ceny urzędowe oraz wiele opłat za różne usługi. Jeśli dodać do tego odczuwalny wzrost cen niektórych towarów żywnościowych i rosnące koszty obsługi zaciągniętych wcześniej kredytów, to jest wielce prawdopodobne, że w wielu rodzinach budżet przestał się domykać. Nic dziwnego, że na początku roku i tak już wysoka inflacja ma wzrosnąć do dwucyfrowej.
Nowy system podatkowy nieco inaczej rozkłada ciężary fiskalne. Osoby o wyższych dochodach zyskują na obniżeniu stawek, ale tracą ulgi inwestycyjne i możliwość fundowania rent. Specjalną ulgę otrzymują rodziny wielodzietne o umiarkowanych dochodach. Przede wszystkim jednak fiskus przestaje karać podatkami za pracę, obciążenie przerzuca natomiast na konsumpcję. Trudno to uznać za niesprawiedliwe.
Ulubioną lekturą Jana S. i kolegów była ustawa o podatku VAT. Dowiedzieli się z niej kilku rzeczy ważnych: że jest to podatek wielofazowy i że do jego naliczania potrzebna jest firma, towar i faktura. To, jak tę wiedzę wykorzystano, Jan S. nazywa inżynierią podatkową. A Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu - przestępstwem. Bo Jan S. i jego koledzy uzyskali od urzędów skarbowych zwrot podatku VAT w wysokości 70 mln zł. Bezpodstawny - jak twierdzi prokurator.