Węgrzy nie ustępują w proteście przeciwko zmianom w prawie pracy i łamaniu demokracji. Już piąty dzień wychodzą na ulicę.
Wzmagające się między Rosją i Węgrami relacje gospodarcze i dyplomatyczne można by zaliczyć do całkiem naturalnych dążeń rozwoju międzynarodowego handlu. Gdyby nie kontekst rewizjonistyczny.
Premier Węgier gra szeroko, coraz szerzej. Niewielki gracz z niewielkiego, choć kiedyś całkiem sporego, kraju ma ambicje nakreślenia nowego porządku nie tylko Basenu Karpat, ale i Europy Środkowej. Co najmniej.
Węgierski rząd nie cofnie się przed niczym w walce z imigrantami. Pakiet „Stop Soros” zakłada m.in. karanie więzieniem za pomoc uchodźcom.
Ambitnemu premierowi Węgier robi się za ciasno w kraju. Zainteresowania kieruje ku Bałkanom, a forpocztą są węgierskie podboje na tamtejszym rynku mediów.
Oba rządy, Morawieckiego i Orbána, mają ten sam wielki kłopot z naruszaniem praworządności w rozumieniu europejskim i na tym tle są zagrożone dotkliwymi konsekwencjami finansowymi.
Viktor Orbán zostaje przy władzy na trzecią kadencję. Jego Fidesz prawdopodobnie zdobył większość konstytucyjną, choć na pełne wyniki niedzielnych wyborów musimy poczekać.
Prezes Jarosław Kaczyński odsłonił w Budapeszcie pomnik smoleński. Nieprzypadkowo jego wizyta wypadła w przeddzień wyborów parlamentarnych na Węgrzech.
Na Węgrzech dynamikę życia politycznego wyznacza nie kosmopolityczna stolica, ale prowincja. Tam właśnie partia Viktora Orbána wygra niedzielne wybory parlamentarne.
Partia premiera Węgier ku własnemu zaskoczeniu przegrała wybory uzupełniające. To nie najlepsza wiadomość dla rządzących w Budapeszcie.