Nie zawiódł słuchaczy węgierski premier Viktor Orbán podczas spotkania ze swoimi polskimi zwolennikami na Uniwersytecie Warszawskim.
Dzisiaj polityczną strategię prawicowej opozycji w Polsce wyznacza węgierski premier Viktor Orban.
Sprawa Węgier przypomniała Europejczykom, że UE to więcej niż związek partnerów, skwaszonych teraz odpowiedzialnością za długi sąsiadów żyjących ponad stan. To nie tylko unia gospodarcza, ale i wspólnota standardów i norm ustrojowych.
Wypowiedziana przez Jarosława Kaczyńskiego nadzieja, że Warszawa stanie się Budapesztem, wyraża zapewne myśl, że PiS za cztery lata, podobnie jak FIDESZ Viktora Orbana uzyska miażdżące zwycięstwo w kolejnych wyborach i będzie samodzielnie rządzić.
„Rewolucja” Viktora Orbana coraz bardziej upodabnia się do dyktatury.
Widmo krąży po zachodniej demokracji. Widmo populistycznego rokoszu przeciwko elitom.
Największe, bezprzykładne w krajach transformacji zwycięstwo wyborcze odniósł na Węgrzech FIDESZ, w sytuacji najgłębszego upadku gospodarczego kraju. Do którego w pewnej mierze sam się przyczynił, sprawując rządy w latach 1998 – 2002.
Węgierscy socjaliści przegrali z kretesem. Rządzili w sumie 8 lat. Zapowiadali naprawę, a oddają państwo w stanie zapaści. Zwycięski prawicowy FIDESZ ma tę naprawę teraz naprawiać.
Mijają dwa lata od ujawnienia przedwyborczych kłamstw premiera socjalistycznego rządu Węgier Ferenca Gyurcsanya. I oto podobna wpadka przytrafia się liderowi prawicowej opozycji Viktorowi Orbanowi.