Różnica między tym, co nakręcono naprawdę, a co wygenerowano w komputerze, znika. Ograniczenia pozostają w głowach ludzi – mówi Tomek Bagiński, producent wykonawczy seriali „Wiedźmin” i „Kierunek: Noc” Netflixa.
„Wiedźmin” nie miał aspiracji bycia manifestem, to nie był Orwell ani „Opowieść podręcznej” – mówi Andrzej Sapkowski. Ale jego książki były w awangardzie społecznej dyskusji, która zmienia współczesną fantastykę.
Całość nie ma w sobie głębi i uniwersalności fabuł Sapkowskiego, ale trzeba docenić świeżość wizji.
Tłumacz wiedźmińskich książek na język angielski David French postawił Netflixowi ultimatum: albo serwis przyzna, że twórcy serialu „Wiedźmin” korzystali z jego pracy, i zapłaci stosowne odszkodowanie, albo sprawa trafi do sądu.
W filmie „Zielony rycerz. Green Knight” Davida Lowery’ego oglądamy Króla Artura i jego rycerzy Okrągłego Stołu. Znowu. Co takiego tkwi w legendach arturiańskich, że współczesna kultura regularnie do nich wraca?
Dokumentacja firmy, jej autorska technologia oraz kody źródłowe „Cyberpunka 2077”, „Gwinta” i „Wiedźmina 3” poszły pod młotek. A to dopiero początek problemów.
Przestępca grozi, że upubliczni sekrety „Cyberpunka 2077” i „Wiedźmina 3”, ma też wgląd w dane osobowe twórców obu gier. „Szanse na jego zidentyfikowanie są bardzo małe” – ocenia ekspert Komisji Europejskiej.
„Cyberpunk 2077” okazał się zarówno bardzo udaną fabularnie grą, jak i półproduktem, który w takim stanie w ogóle nie powinien był trafić do sprzedaży.
Zgadzamy się, że Lem był wybitnym pisarzem. Cieszą nas sukcesy „Wiedźmina”. Wiemy, że fantastykę ceni Olga Tokarczuk. A na festiwalach twórców fantastyki brak.
Miliony ludzi z powodu pandemii siedzą w domach i grają w gry, rodzice kupują je dzieciom. Kryzys dotknął wprawdzie i tę branżę, ale popyt jest gigantyczny. Czy polskie firmy go wykorzystają?