Serial „Wiedźmin” na bazie książek Andrzeja Sapkowskiego zadebiutował w serwisie Netflix pod koniec 2019 r. W grudniu tego roku powróci w drugim sezonie. Jednym z producentów wykonawczych adaptacji jest Tomek Bagiński, rolę showrunnerki odgrywa jednak Lauren Schmidt Hissrich, cała ekipa pracuje więc i nagrywa w języku angielskim. To kluczowe, bo oznacza, że – nie licząc wyjątków, takich jak właśnie Bagiński – twórcy i scenarzyści pracujący dla Netflixa z prozą Sapkowskiego stykać się musieli w przekładzie.
Książki z serii o wiedźminie funkcjonują w dwóch tłumaczeniach: „Ostatnie życzenie” i „Krew elfów” przełożyła Danusia Stok, a David French odpowiada za „Miecz przeznaczenia”, „Czas pogardy”, „Chrzest ognia”, „Wieżę jaskółki”, „Panią jeziora” i „Sezon burz”. Frech obecnie pracuje też nad angielskimi wersjami „Trylogii husyckiej” Sapkowskiego (pierwszy tom już się w Stanach ukazał, drugi trafi do tamtejszych księgarń pod koniec roku).
Czytaj też: Geralt był z Rivii, a efekty specjalne... z Warszawy
Na czym Netflix bazuje
Właśnie David French zdecydował się niedawno skonfrontować z Netflixem w sprawie korzystania z jego dorobku przez ekipę produkcyjną. French nie występuje w oficjalnych materiałach promocyjnych, nie otrzymywał też żadnego wynagrodzenia. O sprawie pierwsza napisała Sylwia Czubkowska na łamach serwisu SpidersWeb.
Czubkowska cytuje w artykule fragment pisma przedprocesowego, jakie trafiło do centrali Netflixa w USA oraz do oddziału w Amsterdamie: „Serial »Wiedźmin«, którego pierwszy sezon dystrybuowany jest za pośrednictwem serwisu streamingowego