Lekko, elegancko i dowcipne.
Sądowe spory o Kapuścińskiego i Szpilmana uderzyły w autorów ważnych polskich biografii. Jak pisać o znanych ludziach? Czy przyjmie się u nas raczej model niemiecki, nacechowany ostrożnością, czy amerykański, bardzo liberalny?
Najlepszym prezentem dla Szpilmana – gdyby mógł dziś świętować swoje okrągłe urodziny – byłby fakt, że nie zapomniało o nim ani jego radio, ani ulubione miasto, ani cały świat.
Przez wiele lat artysta opowiadał o swym wojennym losie tylko bliskim znajomym, a z własnymi synami nie chciał o tym mówić. Żył przede wszystkim muzyką i dla muzyki.
W Warszawie rozpoczęły się zdjęcia do „Pianisty”. Ten film jest dla reżysera Romana Polańskiego wielkim osobistym przeżyciem. Powraca on w nim do historii nie tylko bohatera Władysława Szpilmana, ale także swojej własnej.
Szpilman już nie pamięta, ile razy w ciągu pięciu lat wojny cudem ominął śmierć; czterdzieści czy może pięćdziesiąt razy. Ale nawet gdyby wybrać tylko kilka tych cudem oszukanych śmierci, życie Szpilmana układa się w gotowy, nie wymagający fabularyzacji scenariusz.