Wczorajsze wtargnięcie białoruskich śmigłowców nad Białowieżę, ok. 3 km od granicy z Białorusią, było zapewne kolejną prowokacją, a może nawet pewnym rekonesansem. Niestety, oznacza to, że Rosja i Białoruś cały Zachód traktują jak wroga.
Marcin Przydacz z kancelarii prezydenta Dudy wypowiedzią o „niewdzięczności” Ukraińców wywołał niepotrzebne napięcie między naszymi państwami. Ku uciesze Kremla i V kolumny Putina.
Większość Ukraińców niedawno stwierdziła, że w 1991 r. ich kraj nie odzyskał niepodległości, a współczesna Ukraina jest kontynuacją Ukraińskiej Republiki Ludowej. Co innego sądzą walczący z rosyjskim najeźdźcą anarchiści.
Rosja jest całkiem skuteczna w prowadzonej przez siebie wojnie informacyjnej i często trafia na podatny grunt ze swoją dezinformacją. Szczególnie oddziałuje na ludzi, którzy nie mieli dotąd w zwyczaju myśleć perspektywicznie i holistycznie. To wystarcza, by siać ferment ułatwiający przyszłą agresję.
Zanim Ukraina pójdzie krok dalej, zapewne znowu stanie. Dlatego wracają rozważania o zawieszeniu broni.
Znaczenie słynnego przesmyku suwalskiego jest zdecydowanie przeceniane. Koło setki ludzi z CzWK „Wagner” nie jest w stanie stworzyć większego zagrożenia dla tego strategicznego miejsca.
Coś dziwnego dzieje się w tych dniach z pewnością siebie Polski, przynajmniej jeśli prześledzić i brać na serio ostatnie wypowiedzi premiera, ministrów czy szefa partii rządzącej. Gdzieś raptem znikło słynne „nie strasz, nie strasz” prezydenta.
Rosjanie chcą przedstawić ukraińską ofensywę jako kompletną klęskę, ale to nieprawda. Natomiast i Ukraińcom, i agresorom zaczyna brakować ludzi, którzy mają jakąś wiedzę i umiejętności, by pokierować działaniami kompanii, batalionu czy pułku. Albo pracować w ich sztabach.
Rozmowa z Małgorzatą Ławrowską-von Thadden, której fundacja pomaga ukraińskim muzeom, o tym, dlaczego Rosjanie je niszczą. I po co ukraińskim muzealnikom pojemniki na jedzenie.
Rosja stara się uzyskać od swoich partnerów, co się da, bo jest w potrzebie. Ale kiedy to partnerzy Kremla są takiej sytuacji, jak na przykład nie tak dawno Armenia, Moskwa niespecjalnie się tym przejmuje.