Miało boleć, ale się udać. Scenariusz sojuszu PiS i Konfederacji w podlaskim sejmiku wydawał się oczywisty – PiS do większości brakowało jednego głosu, wystarczyło dogadać się z radnym Konfederacji, nawet oddając fotel marszałka. Nie udało się, bolało i tak.
Mało kto zauważa, że instytucje europejskie także są nasze, więc kandydowanie do nich nie jest niczym zdrożnym. Ale PiS grzmi, że politycy koalicji uciekają do Brukseli. Sam natomiast chce ofiarnie pracować dla kraju. A w szczególności walczyć o powrót do władzy.
Zwolennicy Polski demokratycznej, samorządowej, nowoczesnej, europejskiej naprawdę mają czego bronić.
Jak przekonuje jeden z doświadczonych polityków KO, wyborcy są już zmęczeni emocjami i głosowaniem. To zła wróżba przed czerwcem.
Pogłębia się kryzys polskiej samorządności. I nie chodzi tu wyłącznie o pełzającą centralizację państwa, jaką uprawiał przez minione osiem lat rząd PiS.
PKW podała oficjalne wyniki II tury wyborów samorządowych; lawina komentarzy po wywiadzie Andrzeja Dudy, w którym przyznał, że „jesteśmy gotowi” na broń atomową w Polsce; przed sejmową komisją śledczą ws. afery wizowej zeznawał Mariusz Kamiński; CBA zostanie zlikwidowana; a do Polski przyjeżdżają premier Wielkiej Brytanii i szef NATO.
Ponad 60 miast wybierało swojego prezydenta w drugiej turze. Oczy większości zwrócone były na te największe z nich – Kraków, Wrocław, Gdynię. Tymczasem w mniejszych ośrodkach także doszło do ciekawych rozstrzygnięć.
Kampania minęła. Czas, by nowa prezydentka pokazała, co potrafi. Że gdynianie, wybierając ją, nie poszli w swej odwadze o jeden most za daleko. I że odniesienie do Franciszki Cegielskiej jest trafne.
W najciekawszych i nader ważnych miejskich wyborach prezydenckich Koalicja Obywatelska wygrała z populizmem, PiS i wielką kasą. Lecz głównym zwycięzcą jest Kraków.
„Nie masz lepszego, głosuj na Szumnego” – podśpiewywano przed drugą turą. Ale lepszy okazał się Konrad Fijołek. Jeśli wynik się potwierdzi, można powiedzieć, że Rzeszów został obroniony, głosując przeciw rządom PiS.