Sądy i prokuratura umarzają sprawy, które dotyczą byłego ministra obrony, stosując czasem kuriozalne uzasadnienia. Wydaje się, że Antoni Macierewicz jest nietykalny dla wymiaru sprawiedliwości.
Afera Piebiaka ujawniła istnienie systemu tajnej w istocie władzy, która nie podlega żadnej publicznej kontroli.
Doprowadzenie do dymisji ministra sprawiedliwości jest wbrew pozorom dużo trudniejsze niż w przypadku marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Choć powody do odejścia Zbigniewa Ziobry są znacznie poważniejsze.
Wszystko wskazuje na to, że Piebiak Gate ma charakter rozwojowy. Tzw. dobra zmiana czyni bardzo wiele, aby rzecz bagatelizować i kontratakować.
Telewizja publiczna, zamiast informować o hejcie, na jakim przyłapano wiceministra Łukasza Piebiaka, trąbi o rzekomej aferze posła Krzysztofa Brejzy. To przykład, jak ukrywać prawdę i manipulować faktami.
To trochę jak w gangu Olsena. Wiceminister i jego ludzie chcieli zrobić prezesowi Iustitii krzywdę, a zarazem pozostać w ukryciu. To trudne, biorąc pod uwagę, jak mizernie byli do tego przygotowani.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro twierdzi, że ludzi takich jak były wiceminister Łukasz Piebiak będzie odwoływał, wszczynał wobec nich postępowania dyscyplinarne i jeśli będą ku temu przesłanki, także postępowania karne. A więc jest okazja.
Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, pracownik resortu Jakub Iwaniec, członkowie neo-KRS, rzecznicy dyscyplinarni i prezesi sądów. „Gazeta Wyborcza” poznała skład „Kasty” Zbigniewa Ziobry i ma dowody na to, że działała już od kilku lat.
Wobec mocnych podejrzeń o kierowanie przestępczymi i szczególnie obrzydliwymi czynami wiceminister Łukasz Piebiak oraz jeden z jego resortowych kompanów musieli opuścić posady. Ale zgodnie z pisowską tradycją przełożeni bynajmniej ich nie potępiają.
Głośne samobójstwa świadków w ważnych sprawach popełniane w więzieniach zwróciły uwagę na bezpieczeństwo więźniów. Wzbudziły niepokój, czy zakłady karne nie stają się miejscem, gdzie dochodzi do różnych przestępstw, a nawet zbrodni.