Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Rekonstrukcja rządu. Co już wiadomo? Kto straci pracę?

Prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki Prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki Mateusz Włodarczyk / Forum
Z 20 ministerstw pozostanie najpewniej 14. Do rządu ma dołączyć prezes Jarosław Kaczyński, więc premier będzie miał aż czterech zastępców. Swoje trzy grosze dodał Andrzej Duda.

Dziś zbierze się specjalna rada, która omówi i zatwierdzi ostateczny skład rządu po rekonstrukcji. Wymyślił ją prezes PiS i podobno została zapisana w nowej umowie koalicyjnej. Zasiadają w niej przedstawiciele wszystkich trzech ugrupowań: Gowina, Ziobry i Kaczyńskiego, PiS ma jednak większość. Ma to uchronić prezesa przed przykrymi niespodziankami w głosowaniach na posiedzeniu Sejmu.

Napięty kalendarz Andrzeja Dudy

Gdy rada zatwierdzi to, co ustalili prezesi partii koalicyjnych i premier pod dyktando Kaczyńskiego, to wreszcie zostanie ogłoszona rekonstrukcja. Kiedy? Dokładnie nie wiadomo. „Chcielibyśmy, żeby nowy rząd został powołany w połowie tego tygodnia” – mówił w poniedziałek szef KPRM Michał Dworczyk. Jak zaznaczył, jeśli tak się nie stanie, do zmian dojdzie zapewne na początku przyszłego tygodnia.

Dworczyk mówi o przyszłym tygodniu, bo to prezydent wręcza oficjalne powołania na ministrów, a jak twierdzą jego współpracownicy, Andrzej Duda ma napięty grafik. „W momencie, w którym taki wniosek wpłynie, pan prezydent oczywiście się nad nim pochyli i wyznaczy termin rekonstrukcji” – tłumaczył Błażej Spychalski, rzecznik Dudy. Jak dodał, „z uwagi na bardzo, ale to bardzo napięty kalendarz pana prezydenta moim zdaniem taka zmiana jest praktycznie w tym tygodniu niemożliwa”. Spychalski wyraził też oczekiwanie, że termin należałoby wcześniej z prezydentem uzgodnić.

Wygląda na to, że Andrzej Duda postanowił dorzucić swoje trzy grosze do trwającego od tygodni sporu w obozie władzy. Chce wreszcie zaznaczyć swoją obecność, choć przez wiele dni był doskonale nieobecny, jakby kompletnie nie interesowało go to, co dzieje się w kraju. W PiS to upominanie się Dudy o uzgodnienie z nim terminu rekonstrukcji jest traktowane z pobłażaniem, coś jak mały foch kogoś, kto postanowił o sobie przypomnieć.

Najpewniej więc w środę zmiany w rządzie ogłosi premier Morawiecki, występując do prezydenta z odpowiednim wnioskiem. A uroczyste wręczenie nominacji odbędzie się w najbliższy poniedziałek. Co już wiadomo?

Czytaj też: Wicepremier Kaczyński. Wzmocni rząd, osłabi premiera

Czterech wicepremierów, jeden najważniejszy

Do rządu w randze wicepremiera ma wejść Jarosław Kaczyński. Lider PiS kierowałby Komitetem Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej. Chodzi głównie o to, żeby tonować nastroje między Morawieckim a Ziobrą. Dworczyk podkreśla, że „ewentualna obecność Kaczyńskiego w rządzie będzie miała m.in. stabilizujący wpływ na koalicję”. Osoba z otoczenia premiera twierdzi w rozmowie z „Polityką”, że prezes będzie powściągał Ziobrę: – Nie wyobrażam sobie, żeby tak chętnie i otwarcie krytykował rząd, w którym wicepremierem jest Jarosław Kaczyński. Do tej pory nasz elektorat postrzegał Nowogrodzką jako coś odrębnego od rządu, dlatego Ziobro mógł jeździć po premierze, ile tylko chciał. Teraz byłby to też atak na prezesa, a na to Ziobro sobie nie pozwoli.

W rządzie będzie w sumie aż czterech wicepremierów, prócz prezesa tak jak dotychczas: Piotr Gliński, Jacek Sasin i znów Jarosław Gowin.

Z 20 ministerstw ma pozostać 14. Niektóre zostaną zlikwidowane, bo wiadomo, że jesienią ubiegłego roku stworzono je tylko po to, by zaspokoić apetyty koalicjantów i partyjnych frakcji i zapewnić sobie względny spokój do wyborów prezydenckich. Niektóre resorty złączą się z innymi.

Koalicjanci muszą więc utemperować apetyty, bo nowa umowa zakłada, że będą mieli po jednym głównym ministerstwie. Ziobro utrzyma tekę ministra sprawiedliwości, a Gowin przejmie po Jadwidze Emilewicz kierowanie resortem rozwoju, do którego dołączą zadania z obszaru pracy i turystyki. To zaś oznacza, że pracę straci Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Ministerstwo Środowiska zostanie wcielone do resortu klimatu, którym dalej ma zarządzać Michał Kurtyka. Michał Woś z Solidarnej Polski odda tekę środowiska i w ramach nowej umowy przejdzie do kancelarii premiera. Trwają ustalenia, czym konkretnie miałby się zajmować. Gabinet ministerialny w KPRM dostanie też drugi koalicjant – Porozumienie Gowina – ale jeszcze nie wiadomo, kto zostanie tu oddelegowany.

Czytaj też: Fan Żołnierzy Wyklętych został pełnomocnikiem rządu

Oni z rządem się żegnają

Jadwiga Emilewicz odchodzi nie tylko z rządu: rezygnuje też z członkostwa w Porozumieniu. Oficjalnie ze względu na rozbieżność zdań z liderem ugrupowania. W ostatnich miesiącach bliżej jej było do otoczenia Morawieckiego, jej drogi z Gowinem zaczęły się rozchodzić, a teraz jej mentor zostawił ją z niczym. Z wicepremiera Emilewicz spada do rangi szeregowego posła.

Coraz głośniej słychać, że Dariusza Piontkowskiego zastąpi w MEN Przemysław Czarnek. Najpewniej do resortu edukacji zostanie dołączone Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Z rządem żegna się, to już na pewno, Jan Krzysztof Ardanowski. I nie chodzi tylko o to, że postawił się prezesowi w sprawie ustawy futerkowej – o jego dymisji mówiło się od dawna. Radio RMF FM podało, że resort obejmie po nim Grzegorz Puda, z wykształcenia zootechnik, od dwóch kadencji poseł, człowiek bliski Morawieckiemu. Rok temu premier powołał go na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.

W związku z likwidacją resortu funduszy i polityki regionalnej ministrem przestanie być Małgorzata Jarosińska-Jedynak. Jej resort ma być połączony z ministerstwem finansów, w którym wciąż będzie rządzić Tadeusz Kościński. Ona zaś zostanie wiceministrem finansów odpowiedzialnym za fundusze europejskie.

Czytaj też: Kaczyński uderzy. Albo rybka, albo akwarium

Z rządowej mapy zniknie też cyfryzacja. Minister Marek Zagórski wciąż będzie odpowiedzialny za tę działkę, ale w kancelarii premiera. Morawiecki oczekuje w tej sferze znacznego przyspieszenia.

Podobno spokojny o swoją posadę może być minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który od wielu, wielu miesięcy był wymieniany jako pewny kandydat do wymiany. Nie dość, ze przetrwa rekonstrukcję, to jeszcze najpewniej zostanie mu dołożona działka z likwidowanego resortu gospodarki morskiej, którym kieruje Marek Gróbarczyk. Do likwidacji idzie też ministerstwo sportu, jego zadania przejdą pod skrzydła wicepremiera Glińskiego i jego resortu kultury.

Oni w rządzie pozostają

W sześciu ministerstwach wszystko będzie po staremu. Mariusz Kamiński, wbrew różnym przeciekom, zostanie na czele w MSWiA i dalej będzie koordynatorem służb. Jacek Sasin nadal będzie rządził w Ministerstwie Aktywów Państwowych i w porozumieniu z prezesem dzielił posady w państwowych spółkach. W MON zostaje Mariusz Błaszczak, a w resorcie sprawiedliwości niezmiennie od sześciu lat Zbigniew Ziobro. Przypomnijmy, że nie tak dawno do resortu zdrowia, po dymisji Łukasz Szumowskiego, wprowadził się Adam Niedzielski, a do MSZ Zbigniew Rau.

Kiedy poznamy program Zjednoczonej Prawicy?

Od polityków obozu władzy słyszymy, że w perspektywie najbliższych tygodni zostanie przedstawiony spis projektów ustaw, które PiS chce w najbliższych miesiącach zreformować.

Michał Dworczyk, pytany o projekty dotyczące m.in. zmiany organu prowadzącego szpitale, dekoncentracji mediów czy sądownictwa, stwierdził, że nie ma jeszcze dopracowanej agendy działań: „Jeśli zakończy się ten proces ustaleń koalicyjnych, to zapewne cała lista tych ustaw i rozwiązań, które chcemy zaproponować, zostanie przedstawiona”. Zatem czekamy.

Czytaj też: Wojna czy pokój? W co grają ziobryści

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną