Ekonomiści uprzedzają, że kryzys dopiero przed nami, i spierają się o głębokość nadchodzącej recesji. Walka z koronawirusem i ratowanie gospodarki to najważniejsze dziś zadania. Oby nie przesłoniły horyzontu, zza którego wyłaniają się jeszcze poważniejsze wyzwania.
Końca pandemii nie widać, rząd wprowadził obostrzenia, a każda sfera życia zmienia się (lub ją to czeka) na naszych oczach. Co jeszcze powinniśmy przemyśleć w związku z tą kryzysową sytuacją?
Wiosenne susze powoli stają się naszą zmorą i naszą normą. Dlaczego deszcz omija nas od ponad miesiąca?
Wszyscy w Strajku czujemy zagrożenie i wagę problemu, jakim jest koronawirus, ale równocześnie jesteśmy świadomi, że kryzys klimatyczny postępuje. W dodatku MEN uczy akurat o „zaletach” efektu cieplarnianego.
Pożar w górnym basenie Biebrzy to niemal na pewno podpalenie. Może celowe, może jakiś niedopałek papierosa, może spod kontroli wymknęło się wypalanie traw.
Szansę na wygraną dadzą nam wiarygodne informacje, naukowy rozwój i wspólne decyzje. To jest ten moment, w którym wiele musi się zmienić – mówi Kamil Izydorczak, psycholog z Uniwersytetu SWPS i popularyzator nauki.
Rozmowa z Kamilem Wyszkowskim, prezesem rady United Nations Global Compact, organizacji zajmującej się współpracą ONZ z biznesem, o tym, że ratowanie gospodarki po pandemii może pomóc w ratowaniu klimatu.
Czy pandemia może mieć jakieś pozytywne skutki? Optymiści wskazują, że maleją ceny paliw, bo gwałtownie zmalał popyt na ropę. Maleje więc emisja dwutlenku węgla i substancji szkodliwych. Zyskuje klimat i zdrowie.
Na martwej planecie nic się nie da zdziałać, a skutki katastrofy klimatycznej są dla kobiet dotkliwe szczególnie. 8 marca przypomniała o tym głośno i kolorowo warszawska Manifa.
Szarańcze mają spory apetyt, każda z nich potrzebuje dziennie do 2 g pokarmu, czyli tyle, ile sama waży. Dlatego straty w uprawach są tak poważne.