Tichon Chrennikow – nadworny kompozytor Józefa Stalina – przeżył swego chlebodawcę o całe 50 lat. Niewielu się ta sztuka udała. Dlaczego akurat jemu?
Stalin nie był jak Lenin lub Trocki bohaterem Października i wojny domowej, a jednak zwyciężył w wewnątrzpartyjnym boju o władzę – z niektórych swych braków czyniąc atuty. Stanowisko sekretarza generalnego partii (genseka), zdobyte w 1922 r., uczynił instrumentem w toczonej z przeciwnikami walce. Rozegrał ją w kilku etapach.
15 maja 1932 r. Stalin ogłosił plan partyjnej i państwowej polityki religijnej. Zgodnie z nim „do dnia 1 maja 1937 r. na całym terytorium ZSRR nie powinien pozostać ani jeden dom modlitewny i samo pojęcie Boga winno zostać przekreślone jako przeżytek średniowiecza, jako instrument ucisku mas pracowniczych”.
W Związku Młodzieży Polskiej (1948–1956), w którym wymagano co miesiąc zaliczenia umoralniającej lektury obowiązkowej, członkowie dość często wymieniali powieść „Jak hartowała się stal” Nikołaja Ostrowskiego. Co bardziej gorliwi dodawali drugi utwór tegoż autora, „Zrodzeni z burzy”. Lekturze musiała towarzyszyć znajomość życiorysu twórcy.
O wpół do piątej po południu 18 sierpnia 1991 r. w rezydencji prezydenta ZSRR Michaiła Gorbaczowa w Foros na Krymie wysiadł telewizor. Irina Gorbaczow – córka Michaiła – podniosła słuchawkę telefonu, by zadzwonić do obsługi technicznej rezydencji, ale telefon był głuchy.
Jak napisać o hymnie sąsiedniego mocarstwa, by nie popełnić dyplomatycznej gafy, tym bardziej że tekst jest poprawny politycznie? Pisarz Wiktor Jerofiejew stwierdził swego czasu, że dialog Rosjanina z nami nie jest możliwy, gdyż zbyt różni się nasze pojmowanie świata.
Ambicją prezydenta Władimira Putina wydaje się uratowanie, ile się da, z dawnego imperium, powiązanie tych wszystkich naderwanych nitek, które przez lata łączyły republiki – i mieszkańców – dawnego ZSRR.