Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Lekcje znieciepliwienia i cierpliwości

Rosjanie i Polacy o katastrofie smoleńskiej

Po serii konferencji prasowych na temat smoleńskiej katastrofy, które odbyły się tak w Moskwie, jak i w Warszawie trudno uznać, że nasza wiedza się poszerzyła.

Paradoksalnie, najwięcej powiedział przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, który wyjaśnił, dlaczego cięto wrak tupolewa oraz mniej więcej, jakie są postępy śledztwa (zapewne zwolenników spiskowych teorii i tak te wyjaśnienia nie przekonają, bo oni od początku wiedzą swoje i po zakończeniu wszystkich badań nadal będą wiedzieli swoje). Optymistyczne jest przede wszystkim to, że wszystko wskazuje, iż współpraca obu prokuratur, rosyjskiej i polskiej przebiega bez zakłóceń, że jak się okazuje, nasze wnioski są realizowane, można było świadków przesłuchać. Nie słychać, by coś przez polskimi prokuratorami skrywano.

Na tym tle konferencja tak zwanych ekspertów od lotnictwa jawi się jako dziwny wybryk w obronie raportu MAK, którego zresztą tak bardzo bronić nie trzeba, gdyż polska komisja badania tego wypadku ustaleń MAK nie kwestionuje, zarzuca raportowi jedynie to, że jest niepełny. Żadną miarą nie da się bowiem zwolnić z odpowiedzialności Polaków za przygotowanie tej wizyty jak i za przebieg lotu. Pospieszna konferencja trzech ekspertów może jednak wskazywać na trop, który pojawił się już po publikacji raportu, a mianowicie, że za raportem nie stały żadne najwyższe władze Rosji, że decyzji w tej sprawie nie podejmowali prezydent czy premier tego kraju, ale po prostu lobby wojskowe i lotnicze, zainteresowane prostym zepchnięciem jakichkolwiek nawet podejrzeń z Rosjan.

Chodziło o to, by nie zadawano kłopotliwych pytań, zwłaszcza, że na tym samym lotnisku, przy takim samym wyposażeniu, chociaż przy innej pogodzie, lądował premier Putin. Wprawdzie uważa się, że w Rosji nic się nie dzieje bez wiedzy Kremla, ale może czasem jednak coś się dzieje, bo różne lobby i środowiska są zainteresowane przede wszystkim chronieniem własnych interesów. Prokuratura jest natomiast organem państwa (MAK nie jest) i kto wie, czy właśnie na szczeblu państwowym nie działa dyspozycja, aby przyczyny i przebieg katastrofy wyjaśnić rzetelnie.

To oczywiście tylko hipoteza, ale po pierwszej konferencji rosyjskiego Komitetu Śledczego odrzucić jej nie można. Konferencja polskich prokuratorów pokazała zaś, że jednak zgodnie z prawem nie da się szybko i wszechstronnie informować o postępach śledztwa. Bywa nawet dziwnie, gdy powszechnie znanych nazwisk prokurator nie wymawia, bo jemu zakazuje tego prawo, a dziennikarzowi już nie.

Dlatego polscy prokuratorzy głównie powiedzieli, że wyjechali i wrócili i że dostali co chcieli. W tej sytuacji wydaje się niezbędne zamykanie poszczególnych wątków śledztwa i informowanie o nich, np. czy wersja zamachu już jest zdecydowanie zamknięta, jaki jest problem z zamknięciem wątku przygotowań do wizyty itp. Informowanie bez przekazywania informacji traci sens. W kwestii smoleńskiej polityka informacyjna, nigdy nie została przemyślana i to widać.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną