Kraj

Co musi kandydat

Ściągawka, którą przygotował sobie jeden z kandydatów startujący z listy Obywatele do Senatu. Ściągawka, którą przygotował sobie jeden z kandydatów startujący z listy Obywatele do Senatu. Marek Henzler / Polityka

Każdy kandydat do Sejmu musi złożyć w Państwowej Komisji Wyborczej zgodę na kandydowanie, a urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. dołączyć także oświadczenie lustracyjne. SLD i PSL nie wymagają od swoich kandydatów żadnych dodatkowych dokumentów, ankiet i poświadczeń. Natomiast PiS, PJN i PO wymagają wypełnienia ankiety, w których pytają o wykształcenie, życie zawodowe, znajomość języków, pełnione wyższe funkcje publiczne, przynależność do organizacji i partii oraz o dotychczasowe starty w wyborach. Kandydaci muszą też ujawnić wszelkie postępowania karne i regulaminowe przeciwko nim prowadzone, a także wykroczenia, które popełnili.

Najbardziej szczegółowe zeznania składają kandydaci Platformy. Władze PO chcą wiedzieć np., czy rodzina kandydata, a nawet konkubenci nie startują z list konkurentów i czy pracują w instytucjach publicznych. Mają się też wyspowiadać z majątku i wszelkich kredytów. W PiS i PJN każdy (oprócz dokumentu składanego w PKW) musi oświadczyć, że nie był funkcjonariuszem lub tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa w PRL. – Kandydaci, którzy należą do SLD, muszą uregulować ewentualne zaległości w składkach członkowskich – mówi Stanisław Wziątek, szef sztabu SLD. Donald Tusk i Waldemar Pawlak zobowiązali też swoich kandydatów do pisemnego oświadczenia, że gdy dostaną się z list ich partii do parlamentu, to wstąpią do partyjnych klubów parlamentarnych. – Jeśli nasz poseł wypisze się z klubu w czasie kadencji, to nie przewidzieliśmy za to żadnych konsekwencji, ale stawiamy na ludzi honorowych, więc mam nadzieję, że nikt nas nie opuści – mówi Eugeniusz Grzeszczak z PSL.

Polityka 35.2011 (2822) z dnia 24.08.2011; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną