Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

O Polsce decyduje teraz jeden pan z Nowogrodzkiej. I nie są to żarty

Polityka
Słyszeliśmy w ostatnich latach, że straszenie PiS stało się niemodne, było nudne. No to teraz jest wesoło.

Senat przyjął zmienioną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, która zamyka ciąg technologiczny władzy Prawa i Sprawiedliwości, a ściślej mówiąc: władzy Jarosława Kaczyńskiego.

Na ten ciąg składa się większość w Sejmie i większość w Senacie, jednolity partyjnie rząd oraz prezydent, który także jest jednolity partyjnie, i wreszcie zmieniony Trybunał Konstytucyjny, którego podporządkowanie woli Jarosława Kaczyńskiego stało się gwarantowane.

Tak oto maszyna może już pracować na pełen gaz, właściwie bezkolizyjnie, gdyż opozycja nie ma żadnych instrumentów, by zablokować jakąkolwiek decyzję rządu czy parlamentu. No, może wyjść na znak protestu z sali podczas głosowań (tak zrobiła właśnie podczas głosowania nad ustawą o Trybunale Konstytucyjnym), może odwoływać się do Trybunału Konstytucyjnego, tyle że on za chwilę będzie inny, bo o jego składzie, o wyborze prezesa decydować będzie jeden pan z ulicy Nowogrodzkiej. I tyle.

A że nie są to żarty i że mamy do czynienia z dopracowanym projektem zmian i z ekipą, która jest zdecydowana na wielką rewolucję wedle własnego nadania, widać od pierwszego dnia urzędowania prezydenta Andrzeja Dudy, a jeszcze bardziej od pierwszego dnia funkcjonowania rządu pani premier Beaty Szydło. Premier technicznej, bo prawdziwa władza, powtórzmy, należy do kogo innego.

Każdy dzień przynosi fakty i słowa, które rysują nam nową Polskę, urządzoną i kierowaną tak, jak zapowiadał Jarosław Kaczyński już w 2005 r. i których to planów nie zmienił, ewentualnie je ubogacił i doprecyzował, dopełnił mistyką smoleńską.

Z ostatnich dni: ułaskawienie przez prezydenta Mariusza Kamińskiego, rewolucja kadrowa w służbach specjalnych i w ministerstwach, przyjęcie Jacka Kurskiego i Krzysztofa Czabańskiego do ministerstwa kultury, do „specjalnych misji” uzdrowienia mediów publicznych; obiecywanie wielkich zmian w edukacji i w szkolnictwie wyższym, zapalenie zielonego światła dla nowej polityki historycznej i kulturalnej…

Każda z tych decyzji i każda z zapowiedzi niesie za sobą tysiące konsekwencji i decyzji pochodnych, które niedługo się objawią. A jeszcze nie ruszył na dobre Zbigniew Ziobro ani też minister spraw zagranicznych, który jednak już obiecał, że będzie odwoływał i powoływał. Wiadomo też, że do kompletu władzy jak na razie brakuje PiS wszechwładzy w samorządach, w województwach, ale i o to się zadba, spokojna głowa.

Dzisiejsze osaczanie i dezawuowanie PSL przez PiS ma właśnie na celu ostateczne wypchnięcie partii chłopskiej ze wsi i z władz lokalnych, ewentualnie jej całkowite ubezwłasnowolnienie aż do samego końca.

Słyszeliśmy w ostatnich latach, że straszenie PiS-em stało się niemodne, było nudne. No to teraz jest wesoło.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną