Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Lud w procentach

Polityka

Okazuje się, że gdy popularna w kręgach władzy teza, wyrażana krótką frazą „ciemny lud to kupi”, poddana została weryfikacji w ogólnopolskim reprezentatywnym badaniu (TNS Polska), wyszło na jaw, iż ciemny lud prawdopodobnie jednak nie kupi, ponieważ przede wszystkim nie jest zainteresowany płaceniem. Badanie dotyczyło źródeł informacji, z jakich korzystają Polacy (powyżej 15 lat), i związanych z tym oczekiwań oraz preferencji.

71 proc. pytanych zadeklarowało, że wiadomości o świecie czerpie głównie z telewizyjnych programów informacyjnych. Nic dziwnego zatem, że mając na co dzień do czynienia z takim źródłem, aż 83 proc. respondentów przyznało, że ważny jest jednak dla nich dostęp do informacji wiarygodnych. Mogłoby to sugerować, że nie taki ciemny ten lud. Tyle że równocześnie niemal tyle samo (81 proc.) oświadczyło, iż nie widzi powodu, by za owe wiarygodne informacje płacić (20 proc. dopuszcza taką możliwość, a 11 proc. zapłaciłoby zaś nie więcej niż 5 zł, chyba miesięcznie). Czyli informacje wiarygodne są ważne i pożądane, ale w sumie bez przesady. Co wyjaśnia zapał, z jakim PiS przejęło TVP.

Ludzie zapewniają, że interesują się kulturą i rozrywką (65 proc.), polityką krajową (59 proc.), sportem (56 proc.), gospodarką (54 proc.), a nawet polityką światową (50 proc.), lecz wychodzi na to, że mogą mieć jakiekolwiek informacje z tych dziedzin, nawet i niezbyt wiarygodne, byle nie trzeba było za nie płacić. Dlatego po telewizyjnych programach informacyjnych liczą się (darmowe w zasadzie) portale informacyjne (29 proc. wskazań), a następnie rodzina, przyjaciele i znajomi, którzy są źródłem (zasadniczo darmowej) wiedzy dla 24 proc. badanych (tyle że rodziny i znajomi – jeśli badanie jest reprezentacyjne – oczywiście także najpierw sięgają po telewizję, potem zaglądają do sieci i dowiadują się od rodziny oraz znajomych itd.). Tygodniki to źródło informacji dla zaledwie 9 proc. badanych, co nie zaskakuje, przecież trzeba za nie płacić.

Czy tak zaplanowane badania można traktować jako wiarygodne źródło wiedzy o polskim ludzie? Coś zapewne o nim mówią. Z naciskiem na coś. Podobnie jak sondaże tzw. zaufania do polityków, które pokazują, że ankietowani albo nie rozumieją, co to znaczy komuś ufać, albo chcą sprawić przyjemność akurat politykom będącym przy władzy. Na przykład przed wyborami prezydenckimi 75 proc. Polaków twierdziło, że ufa Bronisławowi Komorowskiemu i chyba dlatego woleli wybrać kogoś, komu ufało wtedy 28 proc. Czy nie lepszym miernikiem stosunku do polityka byłoby pytanie, czy ankietowany pożyczyłby mu tysiąc złotych?

Zwycięzcą kwietniowego badania zaufania jest prezydent Andrzej Duda – 58 proc. wskazań. Najwyraźniej on też ufa tym sondażom, skoro wygłasza takie akty strzeliste jak ostatnio w Lesznie: „Wierzę w to, że jesteśmy w stanie ten potencjał gospodarczy i przemysłowy znakomicie odtworzyć, że praca już jest, a będzie jej więcej, że będzie lepiej płatna i że stanie się to także dzięki mądrej polityce realizowanej przeze mnie”. Lud słuchał za darmo. Zapłaci innym razem.

Polityka 20.2016 (3059) z dnia 10.05.2016; Felietony; s. 107
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną