We wtorek Rada Mediów Narodowych, podczas swojego pierwszego posiedzenia, wysłuchała sprawozdania prezesa TVP Jacka Kurskiego o sytuacji w spółce. Zaraz potem Joanna Lichocka (posłanka PiS) zgłosiła wniosek o odwołanie Kurskiego, który poparło czworo z pięciorga członków RMN.
Według relacji Juliusza Brauna (członka RMN rekomendowanego przez PO) zaraz po przegłosowaniu odwołania Kurskiego przewodniczący Rady Krzysztof Czabański zapowiedział, że po przerwie przedstawi osobę rekomendowaną na nowego prezesa TVP. Braun mówił w radiu TOK FM, że po wznowieniu obrad Czabański wyjawił, że chodziło o Małgorzatę Raczyńską, ale stwierdził, że wycofuje jej kandydaturę.
Jak podaje tygodnik „Do Rzeczy”, dwa nazwiska – Raczyńskiej i Gargas – miały być omawiane podczas gorącej dyskusji w kręgu kierownictwa PiS. Ostatecznie przeważyły głosy na rzecz Raczyńskiej.
Przypomnijmy, że we wtorek wieczorem Rada uznała, że jej wcześniejsza uchwała o odwołaniu Kurskiego nie wchodzi w życie od razu, a dopiero po rozstrzygnięciu konkursu na nowego prezesa TVP, co musi się stać najpóźniej w połowie października. Jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie Małgorzata Raczyńska zostanie prezesem TVP.
W telewizji Wildsteina [fragment pochodzi z tekstu, który ukazał się w Tygodniku POLITYKA w kwietniu 2007 r.]
Każda władza ma w telewizji swoich ludzi. Zwykle jest to prezes. W telewizji Wildsteina była to Małgorzata Raczyńska, kiedyś spikerka Radia Wolna Europa, potem korespondentka TVP w Niemczech, którą pod koniec lat 90. przyjęto do telewizji Kwiatkowskiego po interwencji Danuty Waniek z SLD. Była ona również doradcą Lecha Kaczyńskiego za jego prezydentury w Warszawie. Najważniejszym jej atutem była przyjaźń z Jadwigą, matką braci Kaczyńskich.
Gdy w maju 2006 r. Jarosław Kaczyński proponował stanowisko prezesa Bronisławowi Wildsteinowi, postawił mu tylko jeden warunek: ma znaleźć miejsce dla pani Raczyńskiej. I tak została dyrektorem Programu 1.
– Bronek naiwnie wierzył, że uda się ją spacyfikować, obudowując zaufanymi ludźmi i tak trzymać pod kontrolą – mówi przyjaciel Wildsteina.
Raczyńska przejęła inicjatywę i zaczęła walczyć o wpływy. Najbardziej zależało jej na „Wiadomościach”. Przychodziła na kolegia jeszcze jako szefowa publicystyki. Ale gdy w lipcu ubiegłego roku powołano Agencję Informacji TVP i wszystkie programy informacyjne przestały podlegać szefom anten, straciła wpływ na „Wiadomości”.
– To był początek ostrego konfliktu i prezes nie mógł już z nią dojść do porozumienia – mówi dziennikarz „Wiadomości”.
To Małgorzata Raczyńska miała spowodować, że z pracy odeszła nielubiana przez nią Monika Olejnik, największa gwiazda dziennikarska TVP. I to ona jest odpowiedzialna za załamanie się publicystyki w TVP1. Potem okazało się, że przygotowane pod okiem Raczyńskiej sztandarowe pasmo publicystyczne „Nie ma przebacz” to gniot.
– Nie chciałam firmować swoim nazwiskiem tego programu, bo od samego początku był to nieudany eksperyment – mówi Dorota Gawryluk, która odeszła z programu po kilku odcinkach, bo raził ją brak profesjonalizmu. – Ten program, pod katastrofalnym tytułem, był totalną klęską – mówi jeden z menedżerów telewizyjnych. – Ale i tak wszystko przebijała „Misja specjalna”.
Pod koniec września Wildstein zdecydował o zwolnieniu Raczyńskiej. Najbliższym współpracownikom powiedział, że kontrakt z Jarosławem Kaczyńskim dopuszczał takie rozwiązanie w wypadku, gdyby okazała się ona nieudolna. Legenda telewizyjna głosi, że gdy prezes jechał z wymówieniem dla dyrektor Programu 1 z dziewiątego piętra na pierwsze, ktoś poinformował ją o tym i dlatego, gdy był już na dole, zastał tylko pusty gabinet. Jeden ze współpracowników prezesa twierdzi jednak, że popełnił on błąd, bo zapowiedział jej zwolnienie w jednym z prasowych wywiadów.
– Trudno, żeby po takiej deklaracji czekała, aż przyjdzie i ją wyleje – dodaje.
Kandydatka na posłankę PiS, przyjaciółka braci
Raczyńska jest absolwentką polonistyki w Gdańsku. W miesięczniku „Sukces”, we wrześniu 2006 r. mówiła: „Po studiach polonistycznych w Gdańsku nie mogłam znaleźć pracy. Wychowywałam się na audycjach RWE, obracałam w środowisku ludzi, którzy nie godzili się na kompromisy z władzą. Wielokrotnie składałam wniosek o paszport, ale odpowiedź zawsze była taka sama: stanowię zagrożenie dla PRL”.
W „Życiu Warszawy” w lipcu 2006 r. opowiadała o swojej znajomości z Jadwigą Kaczyńską, matką braci: „Przyjaźnię się z panią Jadwigą Kaczyńską. Cieszę się zawsze, kiedy mogę z nią porozmawiać. Każdy, kto poznał panią Jadwigę, wie, o czym mówię. Z sympatią i szacunkiem odnoszę się także do panów Kaczyńskich. (…) Znamy się głównie z kościoła. Z czasów, kiedy byliśmy na marginesie życia politycznego. (...) Spotykaliśmy się w kościele i rozmawialiśmy o bardzo różnych sprawach”. Chodzi o kościół na warszawskim Żoliborzu, w którym kazania wygłaszał ksiądz Popiełuszko.
Raczyńska była dyrektorem TVP1 w latach 2006–2008 i zaakceptowała do produkcji filmy „Katyń”, „Generał Nil”, „Jutro idziemy do kina” (z którego rozwinęła się seria „Czas honoru”), a także takie hity serialowe, takie jak „Ranczo” „Blondynka” oraz „Ojciec Mateusz”. TVP w swoim komunikacie zaznaczała w lutym, że Raczyńska-Weinsberg ma „bogate doświadczenie telewizyjne”, a wyniki oglądalności w TVP1 w latach 2006–2008 (gdy była dyrektorem) były „doskonałe”.
Po zmianie warty w TVP przeszła do telewizji internetowej PiS. Prowadziła rozmowy z politykami tej partii. W 2011 r. wystartowała do Sejmu jako kandydatka bezpartyjna z list Prawa i Sprawiedliwości. Z dalekiego miejsca na liście zdobyła zaledwie 770 głosów i nie zdobyła mandatu.
Jej pojawienie się w biurowcu przy Woronicza w połowie lutego tego roku było odczytane jako wotum nieufności wobec prezesa TVP Jacka Kurskiego. Od wielu miesięcy zwalczają go środowiska skupione wokół „Gazety Polskiej” i Krzysztofa Czabańskiego.