Kraj

Odchodzi jeden z najważniejszych współpracowników prezydenta. Prezes PiS za nim nie przepadał

Marek Magierowski Marek Magierowski Krystian Maj / Forum
„Zapewniłem Pana Prezydenta, że może liczyć na moją pomoc i wsparcie zawsze i wszędzie tam, gdzie uzna to za stosowne” – Marek Magierowski powiedział w rozmowie z „wPolityce”.

Jak wynika z informacji portalu „wPolityce.pl”, Marek Magierowski – dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta oraz rzecznik Andrzeja Dudy – złożył właśnie rezygnację ze stanowiska. Jak nieoficjalnie wiadomo, dymisja została przyjęta.

Zapewniłem Pana Prezydenta, że może liczyć na moją pomoc i wsparcie zawsze i wszędzie tam, gdzie uzna to za stosowne – powiedział w rozmowie z „wPolityce”.

Oficjalnym powodem odejścia były względy rodzinne. Nie ulega jednak wątpliwości – jak podkreśla serwis – że na decyzję Magierowskiego mogły mieć wpływ „trudności związane z pracą kancelarii, współpracą z urzędnikami oraz problemy związane z komunikacją i strategią polityki samego prezydenta”.

Prezes nigdy go nie lubił

Były już szef Biura Prasowego KP z wykształcenia jest iberystą. W latach 1995–2001 pracował w „Gazecie Wyborczej”, potem w „Newsweek Polska”, „Forum” oraz „Rzeczpospolitej”. Od 2013 do 2015 r. był publicystą tygodnika „Do Rzeczy”.

W Kancelarii Prezydenta pojawił się we wrześniu 2015 r. Najpierw jako ekspert ds. dyplomacji publicznej. Poleciał z Andrzejem Dudą na kilka zagranicznych wizyt, wtedy mieli złapać dobry kontakt. I tak z doradcy 1 grudnia 2015 r. został dyrektorem biura prasowego, zastępując na tym stanowisku Katarzynę Adamiak-Sroczyńską.

W Pałacu wiele osób mówiło, że były dziennikarz władający pięcioma językami jest dla nich błogosławieństwem, bo opanował informacyjny chaos. Media nie mogły narzekać na kontakty z rzecznikiem, który odbierał telefony, przyjmował zaproszenia do telewizji i radia.

Ale Magierowski nie zdołał – albo nie chciał – przekonać Dudy, że warto rozmawiać również z tymi dziennikarzami, którzy mogą zadać mu kilka niewygodnych pytań. W klubie PiS nie był szczególnie lubiany: wypominano mu, że jest nadaktywny. Inny nasz rozmówca twierdził, że z roli rzecznika wchodził w rolę polityka i zbyt często zdarzało mu się zaczynać zdanie od „ja myślę”, a powinien od „prezydent uważa”.

Prezes PiS także nie pałał wielką sympatią do Marka Magierowskiego. Raz dość szybko zareagował na wypowiedź rzecznika prezydenta o tym, że nie ma potrzeby, by Sejm pracował do trzeciej w nocy nad ustawą o Trybunale. Kaczyński przywołał Magierowskiego do porządku słowami, że „chyba późno wstał i nie wiedział, że tempo prac nie wynikało z żadnych planów PiS, tylko z tego powodu, że KOD wycofał swój projekt”.

Jeden z polityków PiS przyznaje, że to był wyraźny znak dezaprobaty prezesa wobec Magierowskiego i to zakrawający na ironię, bo wszyscy w PiS wiedzą, że prezes do rannych ptaszków nie należy.

Medialna drużyna prezydenta

Kolejną osobą, po Marku Magierowskim, odpowiadającą za komunikację w Kancelarii Prezydenta jest Marcin Kędryna. Odgrywa on dość ważną rolę w prezydenckim otoczeniu. Jest uważany za specjalistę od mediów społecznościowych. Za prezydentem jest zawsze o krok, prowadzi relacje na żywo na Facebooku.

To Kędryna jeszcze przed zaprzysiężeniem prezydenta Dudy zajmował się prezydencką polityką medialną. Z prezydentem znają się jeszcze z czasów podstawówki. Gdy Andrzej Duda zdobył mandat europosła, Kędryna został jego asystentem. Jego aktywność nie ogranicza się do pracy kancelaryjnej. Prowadzi bloga, na którym opisywał m.in. wrażenia z testowanych samochodów i nowinek technologicznych.

Zanim trafił pod skrzydła Dudy, pracował jako fotoedytor w magazynie „Malemen”, „Przekroju”, „Super Expressie” i nieistniejącym już „Ozonie”. Znajomy Kędryny mówi, że trochę zdziwił się, gdy usłyszał, że to on będzie odpowiadał za politykę medialną Pałacu, bo jego dotychczasowe życie dalekie jest od tego, jakie w swej kampanii promował Andrzej Duda.

Ale podobno Duda wie o nim wszystko i wlicza to w koszty. Jeden ze współpracowników prezydenta mówił, że Duda pamięta, jak media atakowały prezydenta Kaczyńskiego i jak jego otoczenie kompletnie sobie z tym nie radziło. Dlatego ceni Kędrynę za to, że z każdym dziennikarzem umie porozmawiać, od każdego odbierze telefon i z każdym się spotka.

Kędryna często podkreśla swoje krakowskie pochodzenie i wspomina relacje m.in. z Jerzym Skoczylasem, którego nazywał swoim „mentorem”. Dziennikarz pytany, jak się czuje jako mentor prezydenckiego doradcy, mówił, że „Marcin nie ma żadnego wykształcenia, nigdy nie kierował większą grupą ludzi i nigdy nie był kierownikiem prasowym choćby urzędu gminy”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama