Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prezydent brnie w absurdalne referendum

Andrzej Duda Andrzej Duda Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Andrzej Duda chce zadać Polakom 15 pytań o zmiany w konstytucji. Ja mam tylko jedno pytanie: po co?

Kancelaria Prezydenta opublikowała 15 pytań, które chce zadać Polakom podczas referendum zaplanowanego już na listopad. Prezydent marzy o symbolicznej dacie – w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

Długa lista pytań

Lista przedstawiona Andrzejowi Dudzie może być jeszcze nieco modyfikowana, ale już niewiele. Do 20 lipca prezydent ma bowiem złożyć wniosek do Senatu o przeprowadzenie referendum. Propozycje pytań wyglądają następująco:

  1. Czy jest pan/pani za uchwaleniem nowej Konstytucji RP bądź zmian w obowiązującej konstytucji?
  2. Czy jest pan/pani za wprowadzeniem do konstytucji obowiązku przeprowadzenia referendum zatwierdzającego zmiany konstytucji?
  3. Czy jest pan/pani za wprowadzeniem do konstytucji obowiązku przeprowadzenia referendum w sprawach istotnych dla państwa i narodu, jeśli z takim żądaniem wystąpi co najmniej milion obywateli?
  4. Czy jest pan/pani za odwołaniem się w preambule konstytucji do ponad 1000-letniego chrześcijańskiego dziedzictwa Polski i Europy jako ważnego źródła naszej tradycji, kultury i tożsamości narodowej?
  5. Czy jest pan/pani za konstytucyjnym zagwarantowaniem szczególnego wsparcia dla rodziny polegającego na wprowadzeniu zasady nienaruszalności praw nabytych, takich jak świadczenia 500 plus.
  6. Czy jest pan/pani za zagwarantowaniem w Konstytucji RP szczególnej ochrony prawa do emerytury dla kobiet od 60. r.ż. i dla mężczyzn od 65. r.ż.
  7. Czy jest pan/pani za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa RP w Unii Europejskiej?
  8. Czy jest pan/pani za zapisaniem w konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w UE oraz wyższości konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim.
  9. Czy jest pan/pani za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa Polski w NATO?
  10. Czy jest pan/pani za zagwarantowaniem w Konstytucji RP szczególnej ochrony polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego Polski?
  11. Czy jest pan/pani za wzmocnieniem w konstytucji pozycji rodziny, z uwzględnieniem ochrony, obok macierzyństwa, także ojcostwa?
  12. Czy jest pan/pani za konstytucyjną ochroną pracy jako fundamentu gospodarki rynkowej?
  13. Czy jest pan/pani za wzmocnieniem kompetencji wybieranego przez naród prezydenta w sferze polityki zagranicznej i zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi RP?
  14. Czy jest pan/pani za przyznaniem w Konstytucji RP gwarancji szczególnej opieki zdrowotnej kobietom ciężarnym, dzieciom, osobom niepełnosprawnym i w podeszłym wieku?
  15. Czy jest pan/pani za zagwarantowaniem w Konstytucji RP podziału jednostek samorządu terytorialnego na gminy, powiaty i województwa?

Do starych wątpliwości dochodzą nowe

Już sam pomysł, żeby zadać Polakom kilkanaście pytań w jednym głosowaniu, jest absurdalny. Według wcześniejszych przecieków pytań miało być dziesięć, teraz widzimy ich 15. Lista wygląda jak klasówka z prawa konstytucyjnego, a nie jest to przedmiot powszechnie wykładany w szkołach. Ilość nie przechodzi w jakość: zamiast tłumu przy urnach spodziewam się raczej, że Polacy na to nagromadzenie kwestii do rozstrzygnięcia zareagują bólem głowy i zniechęceniem.

Czytaj także: Nie gmerajcie przy konstytucji

Sama treść pytań też budzi wątpliwości. Największym problemem jest chyba próba zakotwiczenia w ustawie zasadniczej szczegółowych rozwiązań z polityki społecznej (wiek emerytalny czy 500 plus). To oznacza związanie rąk każdemu przyszłemu rządowi, niezależnie od tego, kto będzie przy władzy i w jakich warunkach. A co, gdy przyjdzie kryzys i będzie trzeba podejmować bolesne decyzje budżetowe?

Tego rodzaju pytania mają pewnie wywołać krótkoterminowy efekt polityczny – pokazać, że to PiS wprowadził te zmiany, i postraszyć wyborców, że nowa władza może je wycofać. Ale żeby do tego zwoływać referendum i zmieniać konstytucję?

Inne zaproponowane rozwiązania są z kolei bardzo ogólne. Co konkretnie ma znaczyć ochrona ojcostwa? Albo pracy? Czy rolnictwa i bezpieczeństwa żywności? Jakie nowe konkretne uprawnienia ma dawać obywatelom? Co zmieni w legislacji i orzecznictwie sądów?

Przy okazji prezydent przypadkiem (uwaga, ironia!) trąca temat wzmocnienia swoich kompetencji w polityce obronnej i zagranicznej. Nowa konstytucja za kadencji Andrzeja Dudy (nawet drugiej) nie powstanie, ale w razie sporów kompetencyjnych będzie można powiedzieć, że przecież „Polacy chcieli oddać te kompetencje prezydentowi”. Wszystko to strasznie grubymi nićmi szyte.

Jak już to robić, to inaczej

Oczywiście, są zagadnienia ustrojowe, które wymagają dyskusji, a być może w przyszłości referendum i zmiany konstytucji. Ale nie w tym tempie, nie w tej atmosferze i nie w celu załatwienia bieżących interesów politycznych. Najpierw konieczna jest rzeczowa debata, obejmująca różne siły polityczne i grupy społeczne, na temat tego, jakie zmiany ustrojowe są niezbędne (notabene można zadać pytanie, czy przy obecnej temperaturze sporu politycznego taka debata może się odbyć).

W trakcie dyskusji wiele rozwiązań okaże się niespornych. Po debacie Polakom można przedstawić do rozstrzygnięcia kilka (!) najważniejszych i najbardziej dyskusyjnych kwestii. Ale jeśli robić takie referendum, to nie za trzy miesiące, a za trzy lata. Wtedy to ewentualnie miałoby sens.

Na szczęście prezydencki pomysł referendum nie budzi entuzjazmu w samym PiS, a wymaga zatwierdzenia. Reakcje na propozycje Andrzeja Dudy były dotychczas ostrożne. Także dziś marszałek Senatu Stanisław Karczewski i rzeczniczka partii Beata Mazurek stwierdzili, że decyzji jeszcze nie ma, a kwestię należy rozważyć i przedyskutować. Jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego tę nieprzemyślaną inicjatywę odrzuci, będzie za co ją pochwalić.

Reklama
Reklama